Każdego wieczoru, kiedy wracam do domu z pracy, gotuję mężowi kolację, siadam przy stole i czekam na niego. Przychodzi, pytam go, jak spędził dzień, a on opowiada mi wszystko. Kiedy skończy jeść, wstaje od stołu, odsuwa nogą krzesło, wyciera się ręcznikiem kuchennym, kładzie się przed telewizorem i zaczyna włączać i przełączać wszystkie kanały z pełną głośnością, głośno komentując wszystko, co widzi. W tym samym czasie ja sprzątam, myję naczynia, przygotowuję półprodukty na następny dzień i siadam przy stole, żeby wymyślić coś nowego do zrobienia, żeby nie musieć widzieć ani słyszeć mojego męża.
On mnie brzydzi. Jestem zajęta, żeby nie spotkać go w domu, zanim zaśnie. Nawet wtedy sama kładę się spać, siedząc po swojej stronie łóżka. Jeśli mam pecha i mój mąż jest w romantycznym nastroju, po prostu wyłączam mózg i próbuję oderwać się od rzeczywistości. Ale pół roku temu kochałam mojego męża… Tego dnia wracał do domu po tygodniowej nieobecności. Postanowiłam zrobić mu niespodziankę: kupiłam ładny bukiet i pojechałam na stację kolejową, żeby się z nim spotkać.
Już wyobrażałam sobie, jak go przytulę, wrócimy razem do domu i wszystko będzie jak dawniej, ale w sposób, który nigdy wcześniej się nie wydarzył… Biegłam na spotkanie z mężem, ale wyprzedziła mnie inna kobieta i rzuciła się w jego ramiona, które były otwarte tylko dla niej. Oczywiście nie zauważyli mnie, a mój mąż wrócił do domu bardzo późno tego dnia. Od tego czasu żyję z wyłączonymi wszystkimi uczuciami i emocjami. Moja przyjaciółka mówi, że tak powinno być, mówią, że wszyscy mężczyźni przeżuwają niewierność. A ja to znoszę… dlaczego to robię – dla dobra moich dzieci. Nie wiem, czy dam radę tak żyć przez kolejne trzy lata, ale muszę to robić dla dobra naszych dzieci, które jeszcze chodzą do szkoły…