Mieszkałem z byłą żoną około 10 lat, z tego 4 lata byliśmy oficjalnie małżeństwem. Poznaliśmy się na studiach i już po 6 miesiącach postanowiliśmy razem zamieszkać. Jednak nie śpieszyłem się z oświadczynami, ponieważ była żona miała skomplikowany charakter, co jakiś czas wpadała w ataki złości i urządzała w domu awantury.
Zdecydowaliśmy się na małżeństwo dopiero wtedy, gdy uznaliśmy, że nadszedł czas na dziecko. Miałem nadzieję, że macierzyństwo złagodzi jej charakter i stanie się bardziej empatyczna. Naprawdę chciałem spędzić z nią całe życie, potrzebowałem jednak sygnału z jej strony, że stara się pracować nad swoim zachowaniem.
Marzenia nie zawsze się spełniają. Moja żona po urodzeniu córki stała się jeszcze bardziej nerwowa. Prawie codziennie odrywała mnie od pracy, abym pomógł jej przy dziecku lub spełnił jakąś jej potrzebę. Jakby zapomniała, że byłem jedynym żywicielem rodziny.
Pieniędzy ciągle nam brakowało, ale żona nalegała, żebym spędzał z nią każdy wieczór. A mogłem w tym czasie znaleźć pracę na dodatkowe pół etatu, aby naszej rodzinie lepiej się powodziło.
Ukochana pierwszy raz próbowała mnie porzucić, gdy nasza córka skończyła 2 lata. Kiedy byłem w pracy, żona spakowała swoje rzeczy i wyjechała do rodziców. Bardzo starałem się ją odzyskać i udało mi się. Przeżyliśmy kolejny rok we względnym spokoju, ale gdy nasza córka poszła do przedszkola, małżonka złożyła wniosek o rozwód.
Rok zajęło mi, żebym się pozbierał. W mojej rodzinie nie było rozwodów, wszyscy wiązali się na całe życie. Początkowo nie wyobrażałem sobie siebie w nowej relacji, ale w końcu natura wzięła górę i zacząłem wychodzić na randki.
Jakoś doszedłem do siebie, w tygodniu dużo pracowałem, a w weekendy wychodziłem na spotkania z kobietami. Jednak, gdy moja była żona dowiedziała się, że szukam nowej partnerki życiowej, zaczęła podsyłać mi córkę na całe weekendy.
Wiedziała, że w tygodniu nie mam czasu na randkowanie, dlatego byłem pewien, że robi to celowo. Jeszcze niedawno odwiedzałem córkę wieczorami po pracy, ale eks-żona postawiła mi warunek, że albo zabieram córkę na weekend, albo wcale nie będę mógł się z nią zobaczyć…
Zupełnie tego nie rozumiem, dlaczego była żona sabotuje moje poszukiwania nowej kobiety. Przecież to ona chciała się rozwieźć. A może tęskni i pragnie się pogodzić? Mimo tego że mamy wspaniałą córkę, wolałbym spędzić życie z inną kobietą. Moje uczucia do byłej żony na szczęście już wyparowały…