Co robić? Sąsiad żąda ogromnych kwot za groszowe szkody.

Podzielę się z wami historią, która niedawno mi się przydarzyła.

Jakiś czas temu kupiłem mieszkanie w starej kamienicy. Nie przyjaźniłem się z żadnym z sąsiadów, nikogo tak naprawdę nie znałem, ale nie miałem też żadnych konfliktów. Żyliśmy spokojnie, cicho, nie przeszkadzając sobie nawzajem. Nasz dom był stary i niektóre rzeczy musiały zostać z czasem wymienione. Pewnego dnia pękła mi rura w kuchni, woda zaczęła spływać do sąsiadów. Nie wiedziałem o tym, bo rura była za meblami kuchennymi i wszystko spływało w dół.

Wtedy przyszedł do mnie sąsiad z dołu i zrobił awanturę o to, że zalałem mu całe mieszkanie. Miał dopiero co wyremontowaną kuchnię, która była dość kosztowna, więc zdawałem sobie sprawę, że będę mu winien ogromną sumę pieniędzy. Nie spodziewałem się tego, byłem zszokowany i nie byłem świadom, że rura jest wadliwa. Zaproponowałem, że zejdę na dół i zobaczę dokładnie co się stało, ale sąsiad nie chciał mnie wpuścić do swojego mieszkania. Pomyślałem, że skoro nie pozwolili mi ocenić szkody, to jej nie zrekompensuję, muszę się przekonać na własnej skórze, czy jest tak źle, jak opowiada.

Kiedy mój sąsiad wyszedł, ja sprawdziłem, gdzie rura przecieka, okazało się, że wyciek był tak mały, że nie mógł spowodować większych szkód. Wynająłem hydraulika, dostałem nową rurę, wszystko zostało zrobione bardzo szybko. Jeszcze raz postanowiłem zejść do domu sąsiada, aby uzyskać pewność co do zalania. Kiedy otworzył mi drzwi, powiedziałem mu, że rura została wymieniona i nie będzie więcej przecieków. Zaoferowałem rekompensatę za szkody, jeśli pozwoli mi ocenić je samodzielnie, ponieważ na słowo nikomu nie wierzę.

Sąsiad z oburzeniem stwierdził, że sam jest w stanie je ocenić i zażądał ode mnie dziesięć tysięcy złotych i nie wpuści mnie do środka, żebym nic mu nie ukradł. W milczeniu odwróciłem się i wróciłem do swojego mieszkania. Sąsiad zaczął za mną krzyczeć, że mnie pozwie, a ja odparłem, że się zgadzam.

Kilka dni później otrzymałem telefon z firmy ubezpieczeniowej, w której ubezpieczone było mieszkanie sąsiada. Powiedzieli mi, że szkoda została wyceniona na trzy tysiące złotych i że wszystko trzeba załatwić z firmą. Zgodziłem się zapłacić tą kwotę i firma zamknęła sprawę. Zapomniałem już o tym, co się stało, ale nie okazało się to takie proste jak myślałem.

Po tygodniu przyszedł do mnie ponownie sąsiad i zaczął żądać więcej pieniędzy, bo nie otrzymał jeszcze od firmy rekompensaty za szkodę. Uważał, że byłem mu winny jeszcze siedem tysięcy złotych, lecz go poinformowałem, że od tej pory będę miał do czynienia tylko z firmą ubezpieczeniową. To go oczywiście nie usatysfakcjonowało, powoli zacząłem zdawać sobie sprawę, że sąsiad właśnie postanowił się na mnie wzbogacić, więc zamknąłem przed nim drzwi.

Sąsiad wymyślił jednak inne rozwiązanie, żeby dobrać się do moich pieniędzy. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie i powiedział, że wynajął niezależnego rzeczoznawcę, a on już wycenił szkody na dwanaście tysięcy złotych. Poprosiłem ich o dokument, który sporządził ekspert, obejrzałem go, zrobiłem zdjęcie i zacząłem czytać o firmie w internecie. Na pierwszy rzut oka dokument wyglądał na prawdziwy, a sąsiad zapowiedział, że teraz pójdzie do sądu.

Nie wiem, co robić, jestem przekonany, że ta ekspertyza jest albo sfałszowana, albo zrobiona dla pieniędzy. Istnieje bardzo duża różnica, pomiędzy wyceną firmy ubezpieczeniowej, a wyceną tej firmy.

Mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni i nie będę miał więcej konfliktów z sąsiadami.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *