Moja mama dzwoniła do mnie codziennie i płakała z powodu mojej młodszej siostry, Darii. Dawała mi do zrozumienia, że chciałaby zostać ze mną, moim mężem i dzieckiem w mieście.
Daria miała trójkę dzieci i mieszka na wsi z matką. Od zawsze była ulubienicą rodziców. Urodziła się jako wcześniak i żyła dosłownie na granicy śmierci. Podczas gdy moi rodzice poświęcali całą swoją uwagę mojej młodszej siostrze, ja dorastałam sama, ukończyłam szkołę średnią, a następnie rozpoczęłam naukę na uniwersytecie.
Po ukończeniu studiów postanowiłam podbić miasto. Daria wtedy wychodziła za mąż. Mama powiedziała, że po ślubie mogę iść, gdzie chcę – i tak zrobiłam. Znalazłam odpowiedniego mężczyznę i wyjechałam. Znalazłam pracę i wynajęłam mieszkanie, a jakiś czas później urodziłam dziecko. Postanowiłam również wziąć razem z mężem kredyt hipoteczny, który powoli spłacaliśmy.
Moja matka sprzedała swoje mieszkanie, samochód ojca i garaż, a za uzyskane pieniądze wybudowała dom dla Darii. Pomogła jej stanąć na nogi, ale później stała się dla swojej córki tylko przeszkodą. Kłóciły się każdego dnia, mama narzekała na wszystko – na Darię, zięcia, a nawet swoje wnuki.
Żądała, żebym ją przygarnęła. Rozważałam wynajęcie dla niej mieszkania niedaleko nas, ale mój mąż był temu przeciwny. Powiedział, że to nie przyniesie nam nic dobrego, ponieważ będzie z nami przez cały dzień i noc, bo nie była przyzwyczajona do życia w pojedynkę. Jego zdaniem to Daria powinna się nią zająć, skoro od zawsze była jej ulubienicą.
– Możesz mieć do mnie pretensje, ale jestem absolutnie przeciwny przeprowadzce twojej matki, łatwiej jest od razu złożyć pozew o rozwód – powiedział.
Z jednej strony zgadzałam się z moim mężem, ale z drugiej, to była moja matka. Nie mogłam jej tak po prostu zostawić, jak moja niewdzięczna siostra. Bałam się również o to, że moje małżeństwo po tylu latach mogło się rozpaść. To jest naprawdę ciężka decyzja do podjęcia.