Jak mógł porzucić własnego syna?
Ogólnie rzecz biorąc, Weronika nie lubiła urządzać awantury, wywoływać skandali, a tym bardziej chodzić po sądach, ale życie zmusiło ją do takiego kroku. Rozwiodła się z mężem i miała na pod opieką małego syna, więc nie mogła iść do pracy, a ojciec odmawiał płacenia alimentów na dziecko, więc Weronika postanowiła walczyć o sprawiedliwość.
Niespodziewanym zwrotem akcji było oświadczenie ojca, że dziecko nie jest jego i żąda przeprowadzenia badań DNA. Weronika nie spodziewała się czegoś takiego i nie dowierzała: jak mógł w tak bezczelny sposób porzucić własnego syna? No jak? To pytanie nie dawało jej spokoju.
Posiedzenie sądu zakończyło się na tym, że w takim razie trzeba poczekać na wyniki badań.
Kobieta przez pewien czas zadręczała się myślami, jak jej były mąż może traktować w ten sposób swoje własne dziecko, ale potem przemyślała sytuację i stwierdziła, że może to i lepiej? Jeśli tak zachowuje się teraz to nie ma gwarancji, że w przyszłości nie przypomni sobie o swoim dziecku ale tylko po to, aby kto się nim opiekować i na niego łożył. Przecież to logiczne, że taka cyniczna osoba jak on nie jest w stanie kochać i dać swojemu dziecku chociaż odrobinę ciepła. Tak więc czy ona i jej syn potrzebują go w swoim życiu? Oczywiście, że nie!
Po dłuższej przerwie miała miejsce kolejna rozprawa sądowa. Weronika poprosiła o możliwość wypowiedzenia się jako pierwsza. Sąd pozwolił jej wystąpić, a wtedy kobieta niespodziewanie dla wszystkich oświadczyła, że syn Jarosław faktycznie nie jest dzieckiem Aleksandra, jej byłego męża. Stwierdziła, że teraz nie boi się do tego przyznać, ponieważ zakończyła z nim związek. Tym samym nie będzie rościła sobie praw do alimentów na dziecko od Aleksandra.
Mężczyzna był teraz zadowolony i przede wszystkim wolny. Nie musiał nikomu przedstawiać żadnych dowodów i tłumaczyć się – wszystko poszło po jego myśli.
Weronika także czuła się nawet szczęśliwa, że tak się wszystko potoczyło. W końcu po co jej taki skąpiec, który wytykałby jej każdy grosz wydany na dziecko.
Dzięki Bogu, że to wszystko już za nią. Weronika szczęśliwa wracała do domu i była nawet lekko pobudzona, ponieważ ciężar w końcu spadł jej z serca.