Kochanie, jutro bierzesz ślub. Naprawdę chcesz kontynuować tę rozmowę?

Poznali się w malutkiej kwiaciarni. Wybierała właśnie kwiaty dla koleżanek z okazji dnia kobiet. Strasznie ją to denerwowało, ponieważ po pierwsze nie czuła wyjątkowości tego dnia, skoro to ona musiała kupować prezenty dla wszystkich, a po drugie nikogo to święto nie obchodziło. Ale czegoż się nie robi, żeby choć na chwilę odetchnąć od nudnej pracy. Praca w biurze irytowała ją chyba jeszcze bardziej niż kupowanie samej sobie kwiatów na dzień kobiet – praca w ogóle jest denerwująca, a nudna praca denerwuje do potęgi.

W tamtej chwili ona – Kasia, wybierała kwiaty, których cena mieściła się w ustalonym budżecie. Czy jej się podobały, to nie było istotne.

– To dla ciebie – uprzejmy głos wyrwał ją z zamyślenia. Oczy utkwiły jej na kilkudniowym zaroście przystojnego mężczyzny.

– Moje urodziny były już dawno temu – zaśmiała się.

– To na prośbę o spotkanie ze mną.

– Wow, odważnie wręczać czerwone róże nieznajomej kobiecie.

– Jakby to ode mnie zależało, to wybrałbym dla Ciebie nawet białą suknię. Ale nie będę taki pewny siebie, na pierwszy raz zostanę przy kwiatach.

– Lepiej było najpierw zapytać, czy w ogóle chce się z tobą umówić. A nawet jeśli, to spotkamy się w na piwie i będę ubrana w dżinsy.

– Mam na imię Bartek i najbardziej lubię piwo rzemieślnicze.

I tak się zaczęło. Randki, spacery, kino, koncerty. Cudowne chwile i przekonanie Kasi, że znalazła tego jedynego i cały świat leży u jej stóp.

Ślub był skromny, zaprosili tylko najbliższych przyjaciół i rodzinę. I zaczęli wspólne życie, pełne szczęścia i pieniędzy. Po kilka latach kupili mieszkanie i urodziły im się dzieci.

A potem coś poszło nie tak. Czasem tak się zdarza. Dopadła ich monotonia życia, znużenie, a błahe kłótnie przybierały rozmiar lawiny. Każdy zaczął żyć swoim życiem i tak było im łatwiej.

– Mamo – zapytała Kasi któregoś dnia dorosła już córka – dlaczego ty i tata przestaliście mieszkać razem?

– Po prostu przestaliśmy być dla siebie najważniejszymi ludźmi na świecie.

– Dlaczego?

– Tak się czasem dzieje. Ludzie mieszkają ze sobą każdego dnia. Nagle twój idealny partner, twoja druga połówka, staje się osobą, która zapomina opuszczać deskę sedesową, nie pamięta, czy słodzisz kawę i ciągle jest niezadowolona.

– To znaczy, chcesz powiedzieć, że wszyscy kończą tak jak wy?

-Kochanie, jutro bierzesz ślub.  Naprawdę chcesz kontynuować tę rozmowę?

– Chcę – rzekła już nie tak pewnym głosem Ola.

– Boisz się, że skończycie tak jak ja i tata?

Ola spuściła wzrok, jej oczy naszły łzami. Mama miała racje. Była taka jak ona! A co jeśli jest się skazanym na rozwód przez geny lub napatrzenie się na rodziców w dzieciństwie?

– Oleńko, tak jak bardzo kochałam twojego tatę, tak bardzo go idealizowałam. Zapomniałam, że on jest człowiekiem, a nie bohaterem komedii romantycznych. Moja różnica w postrzeganiu marzeń i rzeczywistości zniszczyła nasze małżeństwo. Ale nasza miłość nie poszła na marne, dała nam ciebie i twoją siostrę. A to więcej niż można oczekiwać!

– Poradziłaś sobie?

– Z czym?

– Ze złamanym sercem?

– Sklejałaś mi serce każdym uśmiechem.  – dodała, przytulając córkę. – Uda ci się. Nie jesteś ani swoim tatą ani mną. A jeśli małżeństwo nie wyjdzie, ważne, żeby pamiętać, kim się jest. Kim się jest dla siebie, dla swoich rodziców i dzieci. A ja jestem przekonana, że twój Piotruś jest w tobie szaleńczo zakochany!

– Mamo! – zawołała oburzona Ola.

– Co? To prawda.

Kobiety zamyśliły się. Wyobrażały sobie jutrzejszy dzień – makijaż, fryzurę, sukienkę, ceremonię… Myślały o drobiazgach, które nie powinny przyćmić miłości do drugiej osoby.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *