Gdy na świat przyszła nasza córka, byliśmy niezwykle szczęśliwi. Reszta rodziny także nie ukrywała szczęścia, ale mój tata wtedy mi powiedział: “Cieszę się, że macie córeczkę, ale powinniście się postarać także o syna”.
Nie bardzo zastanawialiśmy się nad sensem jego słów i po prostu cieszyliśmy się z narodzin naszej upragnionej córeczki. Tym bardziej, że niestety później okazało się, że nie będziemy mogli mieć już więcej dzieci przez moją chorobę.
Bardzo staraliśmy się, aby córce niczego nie brakowało i naprawdę chcieliśmy wychować ją na porządna kobietę, zarówno piękną, jak i inteligetną. Dziadek jednak wciąż powtarzał, jak zdarta płyta: “zobaczycie, córka będzie z Wami tylko do swojego ślubu, a syn będzie z Wami do końca”.
Wciąż nie przejmowaliśmy się jego słowami, tym bardziej, że z mężem byliśmy przekonani, że kwestia tego nie jest zależna od płci dziecka, ale od tego, jak zostało ono wychowane. Jeśli dziewczynka dorasta w kochającym domu, mając wpajane pewne wartości i zasady, to na pewno nigdy nie opuści rodziców.
Lata mijały, mój mąż zmarł, a córka znalazła chłopaka, z którym potem wzięła ślub.
Młodzi od razu powiedzieli, że chcą mieszkać sami. W sumie mi to odpowiadało i także uważałam, że mieszkanie z młodym małżeństwem to jednak zły pomysł i taka sytuacja naraża na konflikty. Wtedy jeszcze jednak nie wiedziałam, że to będzie oznaczać, że będziemy widywali się razem naprawdę rzadko.
Zięć był dla mnie bardzo miły, ale tylko na początku. Potem zrozumiałam, że robi wszystko, aby odciąć Weronikę ode mnie, dzięki czemu miał nad nią całkowitą kontrolę. Przez to Weronika dzwoni do mnie tylko raz na kilka miesięcy, o spotkaniu się nie ma nawet mowy.
To dla mnie bardzo bolesne i czuję się tym urażona, bo dawałam córce wszystko, co najlepsze, poświęciłam jej z mężem całe życie, a teraz staje się mi obcym człowiekiem. Wychodzi na to, że mój tata miał rację.
Moja relacja z córką prawie nie istnieje, podczas gdy dowiedziałam się, iż córka ma świetne relacje z teściową i traktuje ją jak prawdziwą matkę. Troszczy się o nią, z mężem zabierają ją na wakacje, sprząta u niej w domu i ogólnie robi wszystko, aby czuła się jak najlepiej. Jak córka mogła zastąpić swoją prawdziwą matkę jakąś obcą kobietą? Czy ja zrobiłam coś złego i teraz muszę za to cierpieć?