Dlaczego samotna babcia została bez pomocy wnuków? Czy wszyscy zawsze otrzymują to, na co zasłużyli?

W tej chwili wiele osób pisze o tym, że współczesne pokolenie jest okrutne i obojętne, nie chce pomagać starszym ludziom i źle ich traktuje, a przecież mają obowiązek się nimi opiekować. Niestety, czasami zdarza się inaczej.

„Kiedy się urodziłam, to dziadek oszalał na moim punkcie! Dawał mi prezenty, chodził ze mną na spacery, kiedy w tym samym czasie babcia zajmowała się tylko sobą i swoimi sprawami – czuła, że kwitnie i jej młodość wcale się nie skończyła. Chodziła do pracy, zapraszała do siebie koleżanki i zajmowała się gospodarstwem domowym. W moich wspomnieniach nie ma momentu, aby przynajmniej raz poświęciła mi swój czas i poszła ze mną na spacer lub przeczytała bajkę, o spędzeniu całego, wolnego dnia nawet nie wspomnę.

Tylko dziadek się mną zajmował, a kiedy dziadek musiał wyjechać do pracy za granicą, babcia praktycznie o mnie zapomniała, chociaż mieszkałyśmy na sąsiednich ulicach. Miałam wtedy sześć lat i doskonale pamiętam te czasy. W tamtym okresie zajmowali się mną głównie dziadkowie ze strony matki. Dziadek ze strony ojca czasami przysyłał dla mnie paczki pełne sukienek, lalek, spinek do włosów i zabawek.

Dziadek po kilku latach odłożył pewną sumę pieniędzy, a potem wraz z babcią przeprowadzili się do innego kraju. W tym czasie Internet nie był jeszcze niczym powszechnym, nie każdy miał nawet telefon. Na początku dzwoniliśmy do siebie i pisaliśmy listy. Niestety, jakiś czas później dziadek nagle zmarł. Po tym babcia przestała utrzymywać z nami kontakt, chociaż na początku ja i moja mama próbowałyśmy do niej pisać i troskliwie pytałyśmy, czy nie potrzebuje pomocy.

Mój ojciec rozwiódł się z moją mamą nie mieszkali już razem, każdy z nich miał własną rodzinę. Ojciec wraz z nową rodziną wyjechał do dziadka, gdy ten zachorował. Opiekował się nim, kąpał go, karmił i leczył. Mimo tych starań dziadek zmarł w ramionach ojca. Kiedy babcia owdowiała, ojciec ze swoją nową rodziną postanowił u niej zamieszkać, a mieszkanie po nim w naszym mieście zostało wynajęte. Nowa żona ojca świetnie prowadziła gospodarstwo domowe i dbała o ogród. Od sąsiadów brała świeże mleko od krowy, uprawiała warzywa i robiła przetwory na zimę. Po jakimś czasie urodziły się im dzieci, które nosiły imiona po dziadku i babci.

Od czasu do czasu dzwoniłam do babci – uważam, że rodzina powinna utrzymywać ze sobą kontakt. Moja matka z kolei była przez cały czas na nich zła i mówiła nieprzyjemne rzeczy na temat ludzi, którzy kiedyś byli jej rodziną. Babcia podczas naszych rozmów często skarżyła się na małe wnuki, że są hałaśliwe i źle wychowane oraz że ją po prostu denerwują. Kiedy to mówiła, była bardzo zirytowana – pewnie trudno było jej się przyzwyczaić do całej tej sytuacji.

Za jakiś czas niestety zmarł i mój ojciec. Z matką nie mogłyśmy pojawić się na pogrzebie – żyłyśmy biednie, ja właśnie skończyłam szkołę i miałyśmy mało pieniędzy, więc nie miałyśmy możliwości by polecieć do innego kraju. Wysłałyśmy babci tylko niewielką kwotę, aby ją jakoś wesprzeć w tych wydatkach i nie zjawiłyśmy się na pogrzebie.

Minęło trochę czasu. Znowu zadzwoniłam do babci i tym razem nie narzekała na dzieci. Nawet byłam z tego powodu zadowolona i pomyślałam, że dzieci najprawdopodobniej trochę podrosły i stały się dla babci mniej uciążliwe. Po trzech miesiącach okazało się, że pokłóciła się z nową synową i wypędziła ją wraz z wnukami z domu. Takie rzeczy się zdarzają, ale jak ta kobieta miała żyć w obcym kraju bez pracy, pieniędzy i jakiejkolwiek rodziny? Poza tym miała problemy ze zdrowiem, co dodatkowo utrudniało całą sytuację. Za jakiś czas doszły do nas pogłoski, że dzieci trafiły do rodziny zastępczej. Nie wiem tego od babci, postanowiła to przed nami kryć, a my przypadkowo dowiedziałyśmy się tego od przyjaciół. 

Kiedy moja matka i ja dowiedzieliśmy się o tym, co się stało, podjęłyśmy decyzję o zabraniu dzieci z drugiego małżeństwa ojca do siebie. Jesteśmy w końcu rodziną, a dzieci nie są niczemu winne. Poleciałyśmy do babci i chciałyśmy się dowiedzieć, gdzie są dzieci, ale ona nic nie powiedziała, zasłaniając się jakąś “tajemnicą adopcji”. Wróciłyśmy do domu, nie załatwiając niczego. Byłam wtedy bardzo obrażona na babcię i przestałam się z nią kontaktować.

Za jakiś czas od znajomych dotarły do nas wieści, że babcia przepisała na kogoś dom w zamian za opiekę nad nią do śmierci. Najwidoczniej uznała, że nie chce utrzymywać z nami już więcej kontaktu. Tak mijały lata…

Niedawno zadzwoniła do mnie kobieta, która zajmowała się babcią. Powiedziała, że babcia przestała chodzić i że w ogóle już się praktycznie nie rusza, poza tym trzeba karmić ją jakąś papką. Zaczęła prosić mnie o pomoc pieniężną, bo przecież jestem jej wnuczką, więc powinnam jej pomóc.

Chcę być dobrze zrozumiana: niedawno skończyłam studia, dostałam pracę i zaczęłam zbierać na swoje mieszkanie. Wysłałam jej pieniądze, ale w końcu musiałam przez to zaoszczędzić na jedzeniu, nie mogę regularnie jej pomagać. Czy można mnie osądzać?”.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *