Wszystko poszło bardzo szybko. Już miesiąc później młodzi mieszkali razem, a po dwóch miesiącach Marek oświadczył się Halinie. Sam nie wierzył, że życie może się tak fajnie ułożyć. Dwa paski na teście tylko potwierdziły – to przeznaczenie.

Wszystko poszło bardzo szybko. Już miesiąc później młodzi mieszkali razem, a po dwóch miesiącach Marek oświadczył się Halinie. Sam nie wierzył, że życie może się tak fajnie ułożyć. Dwa paski na teście tylko potwierdziły – to przeznaczenie.

Marek i Halina poznali się w kawiarni. Dziewczyna z rudymi, aż miedzianymi włosami i zielonymi oczami natychmiast przyciągnęła uwagę mężczyzny. Płakała. Łzy kapały prosto do filiżanki pachnącej herbaty. Na pewno tego nie zauważyła. Siedziała odwrócona do okna i wpatrywała się w pustkę miejskiego zgiełku.

– Mogę ci w czymś pomóc? – zapytał mężczyzna zawstydzony. Nie był już w takim wieku, żeby tak w kawiarni zaczepiać dziewczyny. Ale coś przyciągało go do tej nieznajomej. Pewnie los prowadził go za rękę.

– Przepraszam? – piękna nie od razu usłyszała, co powiedział Marek.

– Mogę usiąść obok?

Słowo po słowie rozpoczęła się rozmowa. Marek czasami przymykał oczy, by cieszyć się głosem Haliny, wydawał mu się melodyjny. Patrzył na nią i zdawał sobie sprawę, że tutaj, dzisiaj przytrafił mu się największy cud w życiu – miłość od pierwszego wejrzenia.

Zaproponował jej drugą filiżanką herbaty, a po pół godziny mała kawiarnia wypełniła się iskrzącym śmiechem magicznej piękności. Nie zauważyli, jak minął czas. Marek odzyskał przytomność, gdy na ulicy zrobiło się ciemno, a wyszedł przecież z biura coś zjeść na przerwie obiadowej! Zadzwonił do szefa, wymyślił wiarygodną bajkę i poszedł odprowadzić Halinę do jej akademika. Dziewczyna studiowała w szkole pedagogicznej, a akademik był niedaleko, za rogiem.

Wszystko poszło bardzo szybko. Już miesiąc później młodzi mieszkali razem, a po dwóch miesiącach Marek oświadczył się Halinie. Sam nie wierzył, że życie może się tak fajnie ułożyć. Dwa paski na teście tylko potwierdziły – to przeznaczenie.

Przez rok młodzi rodzice cieszyli się z narodzin syna. Marek był w siódmym niebie. Synek był po prostu piękny, Halina była zazdrosna o miłość, jaką mąż obdarzył dziecko. Cóż, nie każdy mężczyzna powie żonie, że w nocy jego kolej na pilnowanie dziecka dziecka i zrobi wszystko, aby ukochana się wyspała. Z przyjemnością chodził z wózkiem do parku i dość poważnie opowiadał synkowi o różnicy między manualną i automatyczną skrzynią biegów w samochodzie.

— Odchodzę od ciebie – usłyszał pewnego ranka od Haliny.

Wszystko do tego zmierzało, ale do końca wierzył, że jego żona jednak się rozmyśli. Nie miała innego, nie. Po prostu zaczęła się odsuwać. Każdego dnia krok po kroku, coraz dalej i dalej. Nic nie rozumiał, błagał o wyjaśnienie, co robi źle, powiedział, że ją kocha, nie chce życia osobno, ale Halina spojrzała na niego pustym wzrokiem.

W jej zielonych oczach nie było miłości ani żadnego innego uczucia. Obojętność. Zimna zielona obojętność.

Nie zatrzymywał jej, tylko przedstawił jeden warunek: opieka nad synem jest wspólna. Halina nie miała nic przeciwko. Od Marka odchodziła donikąd. Po studiach ani dnia nie pracowała. Ją i syna utrzymywał Marek. Rodzice mieszkali daleko w wiosce, ale córka zawsze była dla nich obca, nawet nie byli na weselu. Przygarnęła ją ciotka.

Marek kupił wówczas kawalerkę dla byłe żonyj i pomógł jej we wszystkim. Szczerze wierzył, że to wszystko jest tymczasowe, ale nie. Halina nie chciała słyszeć o powrocie. Rozmawiała merytorycznie i z powściągliwością, dobrze chociaż, że synowi pozwolono być z ojcem, kiedy tylko zechce. Tak żyli przez następne dwanaście lat.

– Już nie mogę. – usłyszał kiedyś głos byłej żony – Staś nie jest twoim synem. Zrobiłam test, żebyś był pewien. Nie mogę już tego w sobie nosić. Jego tata też wszystko wie. Pobierzemy się za dwa miesiące. Wtedy w kawiarni płakałam, ponieważ zdawałam sobie sprawę, że zostałam sama i w ciąży. On był wtedy jeszcze żonaty. Zjawiłes się ty. Nie miałam innego wyjścia, jak zostać twoją żoną. Wybacz mi, przepraszam. – odłożyła słuchawkę.

Marek uwierzył jej od razu. Najwyraźniej gdzieś głęboko w duszy zawsze wiedział wszystko, ale nie dopuszczał domysłu do siebie. Nie pozwalał sobie nawet o tym myśleć. Nie chciał sobił tego uświadomić. Przez trzy dni nie wychodził z domu. Pił, chociaż przez całe życie nie spożywał alkoholu. Nie pomagało.

A potem zadzwonił do syna:

– Stqsiu, mama pewnie już ci wszystko powiedziała ale posłuchaj mnie. Niech cały świat mówi, że nie jesteś moim dzieckiem ale chcę, żebyś mnie teraz posłuchał: jesteś moim synem. Obojętnie co by się nie działo, obojętnie na to, co mówią wszyscy – Jesteś moim dzieckiem. Jesteś częścią mnie i jestem twoim tatą bez względu na wszystko. Będę ci pomagać, wspierać, być blisko. Cokolwiek się stanie w życiu – jestem twoją podporą. Byłem nią i będę. Nic się nie zmieniło i nikt nie jest w stanie tego zmienić. – I się rozpłakał. Niespodziewanie dla siebie w ciągu dwudziestu lat po raz pierwszy się rozpłakał.

Staś był u ojca w ciągu pół godziny. On też nie mógł zrozumieć tego wszystkiego, tego, jak to.ma być dalej. Był również zdezorientowany i zdążył uwierzyć, że ten kawałek papieru może oddzielić go od ojca, który był dla niego zawsze na pierwszym miejscu.

– Możemy zapomnieć, że mama to mówiła. Przez te dni wierzyłem, że zniknąłeś z mojego życia na zawsze. I wiesz, wtedy stało się takie puste. Jakbym nie był cały. Nie potrzebuję „prawdziwych i bliskich”, mam ciebie. Jesteś moim ojcem. Niech tak będzie zawsze.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *