Gotowałem jedzenie przez kilka dni. Wieczorem wróciłam do domu i nic w nim nie było. Przyjaciele mojej córki przyjechali w odwiedziny…
Dziesięć dni później historia się powtórzyła. Przyjaciele mojej córki znów nas odwiedzili, a lodówka znów była pełna jedzenia. Zaprosiłem córkę na poważną rozmowę. Powiedziałem jej, że dopóki nie dostaniemy wypłaty, będziemy jeść tylko owsiankę, ponieważ nasze dochody nie są w stanie wyżywić tylu osób. Nie wydawała się zbyt zdenerwowana. Powiedziała, że zje lunch u swoich przyjaciół. Na jutro ugotowała tylko owsiankę ryżową.
Zjedliśmy ją z mężem w drodze z pracy do domu. Moja córka wróciła, najwyraźniej w złym humorze, i poszła prosto do kuchni. Spojrzałam na nią – krztusiła się owsianką. Nie miała nic innego do jedzenia. Następnego dnia ugotowałam wermiszel. Zrobiła też wcześniej majonez. Wieczorem moja córka idzie prosto do kuchni. W milczeniu je wermiszel doprawiony majonezem. Jest cicha. Ale jest ponura i zamyślona.
Nie zadawałem jej żadnych pytań – będzie wystarczająco dojrzała, by powiedzieć mi wszystko. Przed pójściem spać poszedłem do córki, aby życzyć jej dobrej nocy. Już miałem wychodzić, ale córka poprosiła mnie o rozmowę. Usiadłam na jej łóżku. Moja córka zaczęła mi opowiadać, jak przebiegały jej wizyty u przyjaciół.
“Mamo, rozumiem. Wczoraj po szkole poszłyśmy z Katią do niej. Weszłyśmy, umyłyśmy ręce i już miałam iść do kuchni, ale jej babcia powiedziała: “Masz jabłko, usiądź w salonie, Katia zje tutaj i tam wróci”. Siedziałem tam z pustym żołądkiem; kiedy Katia weszła, zaczęła mi mówić, że obiad jej babci był pyszny. Pożegnałem się i wróciłem do domu. A oto ryż na wodzie. Dzisiaj postanowiłem pójść do domu Lenki.
Powiedzieli mi, żebym poczekał na zewnątrz, aż zjedzą, a potem mnie zawołają. Nie czekałam, przyszłam i usiadłam do makaronu. Czy tak powinny robić przyjaciółki? Przepraszam, mamo, rozumiem… Minął tydzień, odkąd mieliśmy lodówkę pełną jedzenia. Przyjaciele mojej córki jeszcze nie przyszli.