Poznałam mojego męża w akademiku, studiowaliśmy na tym samym uniwersytecie. Stepan opiekował się mną przez długi czas i zaczęliśmy się spotykać.
Był dwa lata starszy ode mnie i kiedy byłam na trzecim roku studiów, zdałam sobie sprawę, że noszę pod sercem dziecko, a w tym czasie Stepan nie był zbyt zadowolony z tej sytuacji. Jego mama interweniowała i powiedziała, że jeśli możesz to zrobić, możesz go wychować, a ona nam pomoże. Do 9 miesiąca życia mieszkałam w dwóch domach, w niektóre weekendy jeździłam do mamy, a w inne do Stepana.
Kiedy zbliżał się dzień “X” i zostałam zarejestrowana w mojej klinice (Stepan i ja mieszkaliśmy 150 km od siebie), to jego matka nalegała, abym przeprowadziła się do nich, ponieważ przeprowadzka z dzieckiem byłaby jeszcze bardziej problematyczna. Stepan pracował, ale jego pensja była bardzo niska, a ja byłam na ostatnim roku studiów.
Razem z jego matką kupiliśmy wszystko dla dziecka (moja matka niewiele pomogła), a raczej matka mojego męża kupiła wszystko. Prawie cała rodzina zabrała mnie do szpitala położniczego (mieliśmy mały szpital położniczy), a kiedy dziecko się urodziło, moja teściowa zadzwoniła na stanowisko pielęgniarki i dowiedziała się wszystkich szczegółów. Przychodziła do mnie kilka razy dziennie, szczęśliwa, że ma wnuka.
Mieszkaliśmy u niej prawie rok, mimo że mieliśmy już własny dom z remontem i meblami, ale nie chciałam od niej odchodzić. W pierwszym roku wspólnego mieszkania z mężem były długie kłótnie, przeklinaliśmy, chciałam go zostawić, jego matka interweniowała, tłumaczyła, że każdy zawsze może zniszczyć rodzinę, nie każdy może próbować ją ratować.
Wspierała nas moralnie i finansowo. Kiedy nasz syn miał 1 rok i 9 miesięcy (byliśmy już w separacji), wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
Stepan zmarł w wieku 22 lat. Chciałam iść do mamy, ale teściowa powiedziała mi, że nie miała syna, ale teraz ma córkę i wnuka. I nie zostawiłaby mnie, pomogłaby nam. Pomogła mi znaleźć pracę i zawsze zostawała z moim wnukiem, mimo że w tym czasie pracowała. W tym roku minie 11 lat od śmierci mojego męża, a my komunikujemy się z moją drugą matką jak matka z córką. Wyszłam ponownie za mąż, a mój drugi mąż komunikuje się z nią bardzo dobrze, czasami nazywa ją mamą. Mój syn jest z nią, kiedy jestem w pracy.
Nadal pomaga mi, gdy mam jakieś trudności. Ci, którzy nie wiedzą, kim jestem, myślą, że jestem jej córką. Jeździ ze mną do szpitali, jeśli to konieczne, dzwonimy do siebie 10 razy dziennie i nie daj Boże, mój telefon jest niedostępny. Jest gotowa dzwonić do szpitali i na policję. I jeśli wszyscy będą mieli takie drugie mamy, myślę, że będzie znacznie mniej rozwodów.
Dlaczego to napisałeś? … Nie wiem. Chciałem tylko podzielić się moją relacją z moją drugą matką, jestem jej bardzo wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobiła; nie będę wymieniał wszystkiego; myślę, że tydzień nie wystarczyłby na opisanie wszystkiego, co dla mnie zrobiła.