Mój mąż powiedział mi sześć miesięcy temu, że jest zmęczony. Byliśmy małżeństwem od 11 lat i mieliśmy dziewięcioletnią córkę.
Przypomniałam sobie, że kiedy się poznaliśmy, mieszkałam w wynajętym mieszkaniu, a on szybko się do mnie wprowadził. W tym czasie zaoszczędziłam już znaczną sumę pieniędzy, a on zainwestował bardzo niewiele, aby kupić nasze własne mieszkanie. Miesiąc przed zakupem mieszkania mój ukochany oświadczył mi się.
Nie spieszyło mi się do ślubu, ponieważ rozumiałam, że po zakupie mieszkania w małżeństwie (za własne pieniądze) stanie się ono wspólną własnością. Tak więc oficjalnie pobraliśmy się dwa miesiące po tym, jak stałam się szczęśliwą posiadaczką moich metrów kwadratowych. Bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę, że nasza rodzina wkrótce się powiększy. Mieliśmy wspaniałą córkę. Na początku wszystko było w porządku, a potem nastąpił trzyletni kryzys w życiu rodzinnym.
Ale wydaje mi się, że przetrwaliśmy wszystko z godnością. Potem znowu przyszły kłopoty. Mój mąż stracił pracę i bardzo się martwił, zrzucając wszystkie obowiązki na mnie. Po prostu leżał na kanapie i oglądał telewizję, opowiadając o swoich uczuciach. Reklamy Nie spieszył się z szukaniem pracy, podając milion różnych powodów.
Czekałam, aż się uspokoi. Kontynuowałam pracę, a kiedy wracałam do domu, gotowałam i zajmowałam się naszym dzieckiem. Nawet się z nim nie kłóciłam, kręciłam się jak wiewiórka w kole. Trwało to osiem miesięcy, po których mój mąż w końcu znalazł pracę. Potem zaczął wracać do domu późno, zmęczony, rozdrażniony i zaczęliśmy się kłócić. Ja też nie zostawałam w domu, pracowałam i zajmowałam się wszystkim w domu.
Gdy tylko prosiłam go o zrobienie czegoś, na przykład umycie naczyń lub pomoc w ugotowaniu obiadu, zaczynał: “Ale ja jestem dopiero po pracy! Jestem zmęczony!” – Ja też jestem z pracy! Tylko ty po pracy jesz smaczny posiłek i kładziesz się na kanapie, żeby pooglądać telewizję. A ja po pracy gotuję, sprzątam, piorę i zajmuję się naszym dzieckiem.
Kłótnie stawały się coraz częstsze, a nawet po kłótni mój mąż lubił “dąsać się” i nie odzywać się do mnie przez tygodnie.
Starałam się to ignorować, ale byłam całkowicie wyczerpana. Aż pewnego dnia, sześć miesięcy temu, mój mąż wyzywająco zaczął pakować walizkę. Podszedł do mnie i po prostu powiedział: “Jestem zmęczony. Robię sobie przerwę. Muszę uporządkować nasz związek, przemyśleć pewne sprawy” i wyszedł.
Nie zatrzymywałam go. Dokładnie sześć miesięcy później mój mąż pojawił się i powiedział, że wszystko przemyślał i jest gotowy do życia w rodzinie z nową energią. Ale nie wpuściłam go do domu, dałam mu swobodę dalszego odpoczynku. Nie mogłem pozwolić mu wrócić, wiesz, jak mogłem? Gdzie jest gwarancja, że to jego ostatnia przerwa?