Niektórzy ludzie nie mają tyle szczęścia od urodzenia – nie każdy rodzi się ze złotą łyżką w ustach. Moja kuzynka skończyła szkołę i poszła na uniwersytet.
Tam poznała faceta i zakochała się w nim po uszy. A przynajmniej tak jej się wtedy wydawało. Już planowała swoją przyszłość i chciała za niego wyjść. Ale młody mężczyzna nie miał tak poważnych zamiarów.
Nie zamierzał się z nią żenić. Ale los miał własne plany. Kiedy zaszła w ciążę, była na drugim roku studiów. Postanowiła podzielić się dobrą nowiną ze swoim chłopakiem, ale on powiedział, że nie ma z tym nic wspólnego i po prostu zniknął z jej życia w nieznanym kierunku. Wróciła do domu i przez długi czas była smutna i przygnębiona.
Ale mimo wszystko postanowiła mieć dziecko. Może po urodzeniu syna jej chłopak zdecyduje się z nią ożenić. Zaczęła żyć dla przyjemności. W jej życiu pojawili się inni mężczyźni. Po urodzeniu dziecka porzuciła je i zostawiając w szpitalu położniczym, zapomniała o nim.
Chłopiec został adoptowany, miał szczęście mieć rodziców zastępczych… Został wychowany na porządnego i wykształconego człowieka.
Wyrósł na miłego i odważnego człowieka, uczciwego i posłusznego. Kiedy skończył szkołę, udało mu się założyć własną firmę i zaczął zarabiać dużo pieniędzy.
Z czasem jego dochody zaczęły rosnąć. Pewnego dnia jego biologiczna matka przyszła do niego i poprosiła, aby jej pomógł, wspierał ją, a nawet kupił jej mieszkanie, mówiąc, że jest matką i powinien się nią zająć. Odmówił. Sprawa trafiła do sądu. W rezultacie sąd orzekł, że nie może zbliżyć się do niego na odległość kilku kilometrów. Czy uważasz, że ta decyzja była sprawiedliwa?