Moja przyjaciółka Julia była przeszczęśliwa, gdy w końcu dostała własne mieszkanie niedaleko centrum miasta. Szczerze mówiąc, mieszkanie nie było zbyt duże, ale znajdowało się w dobrej okolicy, blisko transportu publicznego, sklepów, całej infrastruktury, a budynek miał nawet konsjerża.
Yulia natychmiast zaczęła zarządzać mieszkaniem, dokonała drobnych napraw, uporządkowała wszystko, a później udekorowała wejście na swoim podeście, stawiając doniczki na parapecie. Jednak już następnego dnia ktoś wszystko zniszczył: rozbite doniczki z wazonami Julii leżały na podeście.
Julia zaczęła zauważać, że ktoś często wychodził zapalić i zostawiał niedopałki na podłodze. Julia obserwowała przez chwilę i dowiedziała się, że to jej sąsiadka. Julia nie miała zamiaru robić kobiecie przykrości, więc upiekła ciasto i poszła się z nią spotkać. Zmarszczona kobieta zabrała ciastka, mówiąc, że nie podobają jej się doniczki Julii i zatrzasnęła jej drzwi przed nosem. Julia nie zamierzała się poddać – poszła do konsjerża, aby złożyć skargę.
Okazało się jednak, że jej sąsiadka była córką konsjerża, więc nie miała co liczyć na wsparcie i zrozumienie. Kilka dni później było jeszcze gorzej. Ktoś gasił światło w mieszkaniu Julii, dzwonił do drzwi i uciekał, a następnie podpalał przycisk dzwonka. Konsjerż był niegrzeczny dla Julii, a jej córka śmiała się jej w twarz.
Kiedy chciałem odwiedzić Julię, konsjerż po prostu odmówił wpuszczenia mnie do środka. Po pewnym czasie konsjerż “uprzejmie” zasugerował, aby Julia przeprowadziła się gdzie indziej i sprzedała mieszkanie córki za ułamek ceny.
Po tej dziwnej rozmowie Julia poskarżyła mi się na wszystkie kłopoty, jakich doświadczyła od czasu przeprowadzki. Nie mogła znaleźć mieszkania, nie miała nikogo, kto by ją chronił i była bezsilna w tej walce. Porozmawialiśmy i wspólnie postanowiliśmy sprzedać mieszkanie, ale na własną rękę i za rozsądną cenę. Jednak konsjerżka nie zamierzała się poddać – to było jej terytorium.
Zaczęła odstraszać wszystkich, którzy przyszli obejrzeć mieszkanie, opowiadając im takie bzdury, jak brak izolacji akustycznej, stare okablowanie i konieczność wymiany rur oraz nieuprzejmi sąsiedzi (co było prawdą, pomimo zachowania jej córki). Potencjalnym nabywcom udało się jednak dotrzeć do Julii. Była to Cyganka z dwójką niespokojnych dzieci.
Poszli do konsjerża, aby poprosić ją o pokazanie im mieszkania na sprzedaż. Podczas gdy konsjerżka opowiadała swoje zwykłe historie, chłopcom udało się rozbić filiżankę konsjerżki, przewrócić wazon i zaśmiecić mieszkanie. Konsjerżka była tak zszokowana, że nie mogła powiedzieć ani słowa.
Po prostu zabrała ich do mieszkania Julii, gdzie moja przyjaciółka oprowadziła ich i opowiedziała o wszystkim. Julia była zadowolona, że przynajmniej ktoś nie przestraszył się konsjerża, a Cyganka również była bardzo szczęśliwa: podobało jej się mieszkanie. Jak tylko weszła do budynku, powiedziała Julii, że chciałaby je kupić dla swojego syna, jego żony i dzieci, i że ona i jej inni krewni będą ją często odwiedzać.
Tego samego dnia do drzwi Julii zapukała nie tylko portierka i jej córka, ale także inni sąsiedzi, którzy wcześniej nie byli nią zainteresowani. I po raz pierwszy przyszli z dobrymi intencjami, a nie z pustymi rękami – przynieśli Julii ciasto. Córka konsjerża pokazała, że postawiła doniczki na parapecie i ma popielniczkę na przerwy na papierosa. Sąsiedzi jednogłośnie zaczęli prosić Julię, aby nie sprzedawała mieszkania, obiecując, że nikt nie będzie jej więcej niepokoił.
Następnego dnia razem z Julią wzięłyśmy ciasto i szampana i poszłyśmy do miejscowego teatru. Postanowiliśmy podziękować moim przyjaciołom, którzy wczoraj tak dobrze zaprezentowali się przed całym budynkiem.