Starość jest przerażająca. Zgodnie ze wszystkimi prawami, pisanymi i niepisanymi, osoby starsze zasługują na szacunek, godność i opiekę. Są nosicielami doświadczenia, są mądrzy… ale zamiast szacunku, często są opuszczeni, niepotrzebni i zapomniani. Młodsi krewni, a nawet dzieci znikają z ich życia, nie zapominając zabrać wszystkiego, co mogą unieść. Babcie cierpią samotnie, chorują i nie wiedzą, do kogo zwrócić się o pomoc. Nie możemy ich porzucić. Po pierwsze, kto, jeśli nie my, im pomoże? A po drugie, kto pomoże nam później? Babcia Dasha siedziała w swoim pokoju i robiła na drutach sweter.
Jej synowa weszła bez pukania: “Mamo, szykuj się. Musimy wyjechać.” “Nie ostrzegłaś mnie, córko” – odpowiedziała babcia z żalem. Rozumiała, dokąd może ją wysłać synowa i dlaczego odkładała tę rozmowę na ostatnią chwilę. Ale zapytała z nadzieją: “Dokąd?” “Zobaczysz” – uśmiechnęła się Veronika
– “Myślę, że ci się spodoba.” Babcia Dasha nie kłóciła się, nie było sensu. Wciąż pamiętała czasy, gdy jej syn żył: synowa brała na siebie wyjaśnianie swoich działań. Ale kiedy zachorował, potrzebowała dużo pieniędzy na jego leczenie. Veronika nie pytała, ale czy matka musi pytać? W tych strasznych dniach działali jako zespół, a konsekwencje były domyślne. Tylko oni milczeli na różne tematy.
Ona, Daria Michajłowna, sprzedała swoje mieszkanie i zabrała syna z synową za granicę. Pojechali na próżno. Domyślnie zakładano, że starsza pani zostanie z Veroniką i Andreyem. Ale najwyraźniej Veronika domyślnie miała na myśli coś innego. Dopiero później zdała sobie sprawę, że Veronika nie sprzedała mieszkania jej i Andrija.
Obie kobiety nie zostały przyjaciółkami. Nie pozwalały sobie jednak na przekleństwa. Oboje zachowywali się przyzwoicie i nie wchodzili sobie w drogę. Jedyna córka Andrija i Weroniki uwielbiała swoją babcię. I ta miłość była wzajemna. Starsza pani zapytała o nią: “Czy zobaczę jeszcze moją wnuczkę?”
“Tak, zobaczysz”, Veronika była zaskoczona, “odbierzemy ją ze szkoły…” “Nie powiedziała mi”, pomyślała starsza pani w zakłopotaniu, “Moja wnuczka też odprowadzi mnie do domu starców…”. Przespała całą podróż. Dozowała sobie środki uspokajające, aby nie wybuchnąć płaczem, ale przesadziła. Wysiadła z samochodu – dookoła góry. Rzeka, zapach kwiatów… Kiedyś marzyła o domu w górach… i rzece…
– Dom z ogrodem – kontynuowała Veronika – i gruszki w ogrodzie… chcesz je? Okazuje się, że Andrey powiedział jej o marzeniu matki, już opiekowali się jej daczą.
Ale teraz owdowiała Veronika nie była szczęśliwa. Każdy centymetr mieszkania przypominał jej o mężu. Postanowiła więc zmienić miejsce zamieszkania. Sprzedała mieszkanie i kupiła dom w wiosce. “A za główną kwotę wynajęłam mieszkanie dla Maszy, bo na wiosnę będzie zdawać maturę” – opowiadała dalej Weronika – “A my już tu z wami jesteśmy… dogadamy się, prawda?” “Oczywiście, że tak…” Babcia Dasza nie mogła już dłużej wytrzymać, wybuchnęła płaczem. Teraz jest już dobrze.