– Kochanie, wychodzę. Postaram się wrócić jak najwcześniej, nie smuć się!
– Misiu, dokąd idziesz? – zapytała żona.
– Skarbie, jadę do przyjaciół, już czekają na mnie w barze. Umówiliśmy się na piwo
– Aha, czyli wybierasz się na piwo? – zapytała nieco wyniosłym tonem żono, a potem demonstracyjnie otworzyła lodówkę i pokazała mi kilka odmian tego napoju. Cóż, byłem trochę zdezorientowany i nie wiedziałem, co jej odpowiedzieć.
Potem jednak zebrałem się w sobie i odpowiedziałem jej z uśmiechem:
– Kochanie, ale w barze serwują piwo w specjalnych, chłodzących kuflach!
I już odwróciłem się by odejść, gdy znów zapytała:
– Okazuje się się zatem, że potrzebujesz chłodzących kufli po to, by napić się piwa? – wtedy niespodziewania wyjęła z zamrażarki schłodzony kufel i milcząc wskazała na niego. Cóż, to już wyglądało na jakąś grę, więc odpowiedziałem:
-Kochanie, ale w barze do piwa serwują najsmaczniejsze przekąski. Naprawdę, posiedzę chwilę z przyjaciółmi, a potem wrócę od razu do Ciebie, obiecuję.
– Czy dobrze rozumiem, że do piwa potrzebujesz przekąsek?
W tym momencie moja żona bardzo zwinnie wyjęła z piekarnika przepyszną, pieczoną wieprzowinę, żeberka wieprzowe i boczek wysmażony na rumiano. Zacząłem się zastanawiać, co będzie dalej…
– Moja droga, ale ja tam przy piwie mogę mówić różne nieprzyzwoite słowa…
Żona wtedy nie została mi wcale dłużna i powiedziała:
– Potrzebujesz brzydkich słów? Posłuchaj mnie uważnie! Wypijesz piwo ze swojego pieprzonego kubka i zjesz te pieprzone przekąski w domu, ponieważ jesteś teraz żonaty i nigdzie nie będziesz się szlajał ze swoimi pieprzonymi koleżkami! Mam nadzieję, że wszystko jest dla Ciebie jasne?
Ot, to nasz cały interesujący dialog, jaki mieliśmy z żoną. W końcu postanowiła mi pokazać swoją prawdziwą twarz, ale ja i tak będę sam o sobie decydował i o tym, co robię. Chociaż – moim zdaniem – wszystko jest już takie oczywiste, a to jej przedstawienie nie przyniosło pożądanego efektu i spowodowało, że bardzo szybko wyszedłem z domu.