Za każdym razem, gdy przyjeżdżam do mojej rodzinnej wioski, wszyscy mieszkańcy patrzą na mnie z ukosa i potępiają. Przechodzę więc obok domu matki i odwiedzam tylko ojca, który mieszka kilka domów dalej.
Moi przyjaciele często powtarzają mi, że takie jest życie, wszystko się zdarza, ale z jakiegoś powodu te słowa nie sprawiają, że czuję się lepiej. Byłem jeszcze na ostatnim roku studiów, kiedy moja matka po prostu zostawiła mojego ojca i poszła do innego mężczyzny: pracował jako księgowy w miejscowym kołchozie.
Zarówno ona, jak i mój ojciec prosili mnie o zrozumienie tej sytuacji, tłumacząc, że nie wpłynie to na nasze relacje i tak dalej. Kilka lat później moja matka urodziła moją przyrodnią siostrę, Olesię. Jeśli chodzi o mojego ojca, zabrał swoich starszych rodziców do siebie i zaczął się nimi opiekować. Wydawało mi się, że łatwiej mu było przetrwać zdradę.
Kilka lat później sam się ożeniłem, zacząłem pracować w dobrym biurze, kupiłem mieszkanie i wszystko się ułożyło. Teraz mój tata jest już nastolatkiem. Staram się odwiedzać go w każdy weekend.
Jeśli chodzi o moją matkę, po prostu przechodzę obok ich domu. I szczerze mówiąc, nawet nie chcę ich widzieć i nie obchodzi mnie, co u niej słychać.
Dawno temu zdecydowałem, że mój ojciec jest moim jedynym rodzicem, a matka i przyrodnia siostra są mi zupełnie obce.
Nie obchodzi mnie, co myślą inni mieszkańcy wioski. Jestem pewien, że postępuję słusznie. Moi krewni często dzwonią do mnie i zarzucają mi, że nie dbam o własną matkę, która mnie urodziła i wychowała. Tak, mają rację, nie dbałem o nią.