Zapach pieczenia dochodził przez otwarte okno kuchni, przyciągając uwagę chłopców grających w piłkę nożną. Witia podszedł do okna i wszedł z drugiej strony domu, odłożył pudełko, które leżało w chwastach i spojrzał na Swietłanę. “Za chwilę przyniosę ciasta, babcia je upiekła” – powiedziała Swietłana. “Są pyszne”
– Witia przeżuwał z apetytem w ciągu pięciu minut. “Robiłaś zadania z matematyki?” “Tak, już wszystko zrobiłam.” “Pokażesz mi?” – zapytał Witia. Swietłana chętnie podała swój zeszyt. W ósmej klasie Witia po raz pierwszy nosił tornister Swietłany.
A w dziewiątej klasie “zakochał się” w delikatnej, brązowookiej Sonii, podczas gdy Swietłana myślała, że to minie. Witia patrzył na Sonię przez okno, a ona stawiała filiżankę parującej herbaty na parapecie, chwytając herbatniki, jeśli nie było ciastek. Po ukończeniu szkoły średniej wszyscy troje wstąpili na różne uniwersytety.
Witia nieustannie podążał za Sonią. Od czasu do czasu spoglądał na Svitlanę, zastanawiając się, jak sprawy potoczyłyby się inaczej. “Vitia, moje urodziny są w sobotę. Zapraszam cię. “Przyjdziesz?” zapytała mnie kiedyś Svitlana.
“W sobotę? Tak, to możliwe. Będę tam. “Kto jeszcze przyjdzie?” – zapytała Vitia. “Moi rodzice, babcia, Vera i Vadim, Olya – znasz ich, my wszyscy, nasi najdrożsi” – uśmiechnęła się Svetlana. “To wszystko, świetnie” – powiedziała Vitia – “w porządku, spadam!”. Witia nie przyszedł w sobotę. Pojawił się tydzień później, zdenerwowany, przygnębiony: “Witia, co się stało? Nie masz twarzy”, martwiła się Swietłana. Po latach, gdy urodziła się ich córka, Swietłana znalazła służbowy telefon Wiktora i zadzwoniła do niego, mówiąc tylko jedno: “Witia, mamy razem córkę”.
Kiedy ich córka, Olena, miała półtora roku, rodzice ogłosili, że przeprowadzają się do nowego mieszkania. Swietłana miała dwupokojowe mieszkanie tylko dla siebie. Mała Elena śmiała się i szurała nóżkami, próbując stawiać pierwsze kroki. Wiele lat później Viktor niespodziewanie przyszedł do mieszkania Svitlany.
Spojrzał na nią i powiedział: “Wyglądasz jak Madonna”. Swietłana milczała, a Wiktor poczuł, że nie jest mile widziany w tym domu. Wstał, założył kurtkę i wyszedł, mówiąc, że ma nadzieję, że następnym razem powitają go życzliwiej. Po zamknięciu drzwi za Viktorem, Svitlana powiedziała cicho: “Nie będzie innego razu, nie podają tu już herbaty. I kawy też…