Moja matka urodziła mnie, gdy miała szesnaście lat. Mój tata był w tym samym wieku. I oczywiście, kiedy dowiedział się o ciąży mojej mamy, nie chciał brać na siebie ciężaru odpowiedzialności za dziecko w tak młodym wieku. Po moich narodzinach bardzo szybko się rozwiedli.
Kiedy moja matka zdała sobie sprawę, że on jej nie potrzebuje, nie mówiąc już o ich dziecku, straciła wszelkie zainteresowanie mną. W rezultacie wychowywali mnie dziadkowie. W wieku osiemnastu lat przeprowadziła się do innego miasta z nowym chłopakiem i nie utrzymywała kontaktu z rodzicami.
Ale moi starzy nie szczędzili wysiłków, czasu, pieniędzy, aby upewnić się, że jestem szczęśliwy, zdrowy, dobrze ubrany i obuty. Nigdy tego nie zapomnę i będę im wdzięczny za wszystko do końca życia. Dziadek wyjechał na morze, a babcia zajęła się moim wychowaniem. Uważam ich za moich prawdziwych rodziców, choć czule nazywam ich “moimi starymi”.
Pewnego razu, gdy miałem dziewiętnaście lat, poszliśmy na wesele jednego z naszych krewnych i moja matka też tam była. W tym czasie wyszła już za mąż po raz trzeci. I miała dwie dziewczynki. Byłam głupia, tak szczerze szczęśliwa, słysząc, że mam dwie siostry, że chciałam je poznać. Jednocześnie chciałem zadać matce naiwne pytanie: “Dlaczego mnie zostawiłaś?”.
Ale żałuję, że tego nie zrobiłem. Ponieważ otrzymałam następującą odpowiedź: “Jesteś tylko pomyłką mojej młodości. Twój ojciec miał rację, mówiąc, że powinnam była poddać się aborcji”.
Powiedziała mi te słowa obojętnie w twarz, odwróciła się i wyszła. Kilka lat później przypomniała sobie o moim istnieniu, gdy dowiedziała się, jak dobrze zadomowiłem się w Moskwie i poprosiła mnie o przyjęcie jednej z jej sióstr. Nie podobał jej się akademik na uniwersytecie. A mojej mamie nie przyszło do głowy nic mądrzejszego, niż zapytać mnie o to. A ja odpowiedziałam jej obojętnie, tak jak wtedy, gdy powiedziała do mnie: “Kobieto, masz zły numer”. A potem wyłączył połączenie. Życie to bumerang i warto o tym pamiętać!