Zostałam zaproszona na urodziny przez Natalię, która nie była moją bliską przyjaciółką, ale mimo to, chętnie się zgodziłam. Uwielbiam tego typu uroczystości i staram się zawsze wyglądać najlepiej, nawet jeśli muszę świętować w domu.
Cztery godziny przed imprezą, bezpiecznie poszłam do fryzjera i wróciłam do domu, żeby się ubrać. Z resztą dziewczyn, postanowiłyśmy zebrać się wcześniej, wymyślić fajne powitanie. Kiedy wychodziłam z domu, to w tym momencie, zadzwoniła do mnie solenizantka, Natalia. Poprosiła mnie, abym przyszła do niej wcześniej, żeby pomóc w przyjęciu, bo nie może się z niczym wyrobić. Jak mogłam odmówić solenizantce? Zmieniłem trasę i poszłam prosto do niej.
W progu zobaczyłam Natalię w szlafroku, bez makijażu i zrobionej fryzury. Krzyknęłam z zaskoczenia, wpadłam do jej mieszkania i szybko wysłałam ją, żeby się ogarnęła. Myślałam, że nie zdążyła posprzątać, bo długo gotowała, ale w kuchni zobaczyłam, że nic nie jest jeszcze zrobione.
Postanowiłam zapytać Natalię, czy zamawiała jedzenie w restauracji, czy gdzieś indziej. Odpowiedziała, że nic nie zamawiała bo stwierdziła, że sama przygotuje jedzenie, a dziś nie wie, co robić, więc ma tylko czas, żeby pójść do sklepu spożywczego. Zrozumiałam, że muszę coś ugotować i nie chciałam zawieść Natalii, a nie miałam zbyt dużego wyboru, więc zaczęłam gotować w mojej eleganckiej sukience. Dobrze, że znalazłam fartuch, bo inaczej bym się zapłakała, jeśli bym ją poplamiła.
Godzinę później przyjechały dziewczyny, a ja czułam się okropnie, siedząc w kuchni, podczas gdy wszyscy inni goście przebywali w salonie i się śmiali. Po około 40 minutach, pozostałe dziewczyny zorientowały się, że nie ma obiadu, a wszyscy byli już głodni. Zaczęły przychodzić i pomagać mi kroić sałatki i przystawki oraz przygotowywać danie główne. Tak więc, trzeba było czekać jeszcze półtorej godziny!
Przez ten czas wszystkie byłyśmy w naszych imprezowych kreacjach w kuchni! Moja sukienka śmierdziała przez kilka kolejnych prań, smażonym jedzeniem. Na przyjęciu, wraz z solenizantką było ogólnie dziesięć osób, które praktycznie spędziły czas w kuchni.
Nie będę wspominała tych urodzin z uśmiechem na ustach. Nie rozumiem takiego podejścia do gości. Byłam w takiej sytuacji po raz pierwszy, może dla Natalii to była norma, ale ona sprawiła, że wszyscy goście czuli się niekomfortowo.
Czy często zdarzają się takie sytuacje? A może to ja przesadzam?