Jaka matka, takie i dziecko

Była bardzo piękną kobietą. Zajmowała stanowisko kierownicze i niczego jej nie brakowało, zresztą – mąż ją bardzo rozpieszczał. Ich jedyny syn był otoczony rodzicielską miłością i nie wiedział, czym jest odrzucenie, ponieważ mama i tata dawali mu wszystko, co mógł sobie tylko wymarzyć.

Kobieta przyjaźniła się ze swoją sąsiadką Marią, chociaż kiedy do niej szła, to jej usta zwykle układały się w grymas. Maria była samotną matką kilkorga dzieci, które sama utrzymywała. Niestety, przez to, że matka była dosyć zapracowana, dzieci zajmowały się zwykle same sobą, bawiąc się na podwórku i nabijając sobie stale siniaki.

– Nie masz pociechy ze swoich dzieciaków, mój Igor jest zupełnie inny – czysty, posłuszny i mądry. Sam z siebie zawsze ręce myje przed posiłkiem – przekonywała.

– To są przecież tylko dzieci. Nie mam z tym problemu, że się trochę pobrudzą, ja im upiorę ubrania, a one niech się bawią – odpowiadała sąsiadka.

Olga chwaliła się wszystkim, jaki to Igor jest dobry i wspaniały – był jej nadzieją i wsparciem. Potrafiła przyczepić się nawet do bezdzietnej sąsiadki mówiąc o tym, że skończy w osamotnieniu. 

Mijały lata. Dzieci Marii dorosły, skończyły szkołe i poszły do pracy. Najstarszy syn zamieszkał u matki wraz ze swoją żoną, a niebawem pojawiła się wnuczka. Jakoś się wszyscy mieścili w tym trzypokojowym mieszkaniu.

– Jak Wy tak możecie mieszkać? Zawsze brakuje pieniędzy, na nic nie macie. Z czego Wy w ogóle jesteście zadowoleni? – pytała Olga.

Igor w tym czasie studiował na prywatnym, prestiżowym uniwersytecie – planował w przyszłości dotrzeć na najwyższe szczeble kariery. Niestety jego ojciec zmarł i nie miał okazji zobaczyć, jakim ważnym człowiekiem stał się jego syn. Olga z przyzwyczajenia wpadała do sąsiadki i pewnego razu powiedziała:

– Twoje dzieci są zwykłymi robotnikami, z czego być tutaj dumnym? Mój Igor robi sie takim poważnym, młodym człowiekiem, na pewno będzie dyrektorem!

– Ola, a za co miałam ich posłać na studia? Wiesz, że ledwo wiązałam koniec z końcem. Moi chłopcy są dobrymi mężczyznami i pracują w normalnych, porządnych zawodach. Poza tym potrafią sobie ze wszystkim poradzić, samodzielnie uporać z usterkami, to złote rączki. Może wciąż nie wystarcza nam na wszystko pieniędzy, ale nie smucimy się, bo mamy co jeść – broniła się ciocia Masza.

– My tego nie jemy co Wy. Uwielbiamy czerwony kawior i ryby na obiad. Jak możesz maczać chleb w smalcu? Fu! – powiedziała z obrzydzeniem Olga.

Ciocia Maria nawet nie myślała o tym, by zazdrościć swojej przyjaciółce, bo ona czuła się i tak szczęśliwa. Cieszyła się z wnuków i nigdy nie była sama, w przeciwieństwie do Olgi. Nawet kiedy była chora, to dzieci nie odchodziły nawet na krok od jej łóżka szpitalnego, dopóki matka nie wyzdrowiała.

Pewnego dnia Igor spotkał syna ciotki Marii na klatce schodowej. Niósł torby do domu.

– Nie masz dość opiekowania się starszą kobietą? – spytał Igor.

– Mówisz o mojej mamie? Ta kobieta nas wychowała, myła w dzieciństwie, sprzątała po nas, opiekowałą się nami, a teraz miałbym ją zostawić na pastwę losu? – powiedział Andrzej.

– No tak, zawsze żyło się Wam źle. Ale nie porównuj opieki starszej osoby do opieki nad dziećmi, bo starzy ludzie śmierdzą.

Po tych słowach Andrzej chciał uderzyć Igora, ale się powstrzymał.

Po pewnym czasie Olga również zachorowała. Syn przyszedł do niej i powiedział:

– Mamo, nasz Konrad chce wziąć ślub i potrzebuje potem mieszkania. Zabierzemy Cię więc w jedno miejsce, gdzie będziesz miała dobre warunki i stałą opiekę medyczną. Konrad zabierze Cię tam już jutro, bo w mieszkaniu trzeba dokonać remontu.

– Jakie to miejsce? Synu, nie chcę. Zabierz mnie do siebie, nie chcę żyć sama – płakała Olga.

– Mamo, nie zachowuj się jak mała dziewczynka, dzieci muszą żyć osobno od rodziców. Szybciej się pakuj.

Łzy matki nie powstrzymały Igora. Kiedy Olga wyszła na ulicę zobaczyła, jak ciocia Maria wybiera się z dziećmi na działkę. Wszyscy żartowali i rozbawieni ze sobą rozmawiali.

KiedyKonrak, wnuk, zabrał staruszkę, Andrzej zapytał Igora:

– Gdzie wyjechała Twoja mama?

– Do lasu grzyby zbierać! Głupio pytasz. W domu opieki będzie teraz mieszkać. Ty jesteś biedny i musiałeś się opiekować matką, a ja nie zamierzam – zaśmiał się mężczyzna.

– To twoja mama… urodziła Cię. Może zabierzemy ją do siebie? Są przyjaciółkami z moją mamą.

– Jeszcze czego! Moja mama nie będzie się tłoczyła w takiej ciasnocie, poza tym opłaciłem już wszystko z góry! Tam będzie dobrze jadła, a nie chleb ze smalcem.

Olga zmarła dwa miesiące później, miała zawał serca. W tym czasie Igor nigdy nie odwiedził matki.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *