Kiedyś miałam prawdziwą rodzinę. Mama i tata zabierali mnie na spacery, pikniki, do wesołych miasteczek, kupowali mi zabawki, jakie chciałam. Nie miałam na co narzekać. Potem moi rodzice pokłócili się i rozstali z jakiegoś powodu, którego ja, sześcioletnia wówczas dziewczynka, nie mogłam zrozumieć.
Tak bardzo tęskniłam za tatą, że nie mogłam powstrzymać łez, to zawsze drażniło moją mamę. To pewnie przeze mnie zaczęła przyprowadzać mężczyzn do naszego domu. Może myślała, że któryś z nich przypadnie mi do gustu i zastąpi tymczasowo ojca, chociaż nie planowała angażować się w poważny związek ani wychodzić za mąż. Za każdym razem, gdy urządzała w domu imprezę, był hałas i alkohol. Coraz częściej wysyłano mnie do pokoju, by nie przeszkadzać w piciu i skandalach. Czasami biesiady przeciągały się do rana i kolejne dni, co zmuszało gości do nocowania w naszym mieszkaniu.
W rytmie takiego życia, kiedy czasem w domu nie było nic do jedzenia, a do szkoły musiałam się sama pakować, mojej mamie udało się zajść w ciążę. Wtedy jeszcze nie do końca to rozumiałam, ale po tym, jak mama przyniosła dziecko do domu, było oczywiste, że mam młodszą siostrę. Szczerze mówiąc, ucieszyłam się z tej zmiany. Miałam kogoś, komu mogłam poświęcić swoją uwagę i energię. Miałam nadzieję, że mama również będzie miała dobre intencje, co do nas obojga.
Ja z kolei dość szybko nauczyłam się zmieniać pieluszki, przygotowywać mleko i sprawdzać jego temperaturę, przed podaniem go siostrze. Sama tego nie zauważyłam, ale z czasem przejęłam opiekę nad dzieckiem, ponieważ moja matka była zawsze zajęta, ciągle zapraszała gości i siedziała z nimi do późna. Czasami sama chodziła do kogoś z wizytą, nie mówiąc mi o tym.
Pewnego dnia powiedziała, że gdzieś wychodzi, do kogoś, kogo znała od niedawna i zniknęła na kilka dni. Zdarzało się to już wcześniej, więc opiekowałam się Kasią, jak tylko mogłam i robiłam wszystko, co w mojej mocy, spędzając wszystkie noce przy jej łóżeczku.
Po kilku dniach zorientowałam się, że skończyło się jedzenie. Moja siostra płakała, bo była głodna, a ja nie mogłam pozwolić, żeby była bez jedzenia. Przeszukałam wszystkie szafki w kuchni i nie tylko, ale pokarmu dla niemowląt nie było.
Nie miałam pojęcia co robić, więc musiałam po prostu poczekać, aż mama wróci, ale wciąż jej nie było. Kasia płakała, nie dało się jej uspokoić, nawet kołysanie przestało pomagać. Próbowałam dać jej wodę, ale to nie było jedzenie. Wtedy właśnie przeżyłam prawdziwą rozpacz, nie wiedziałam co mam robić, nie wymyśliłam nic lepszego tylko spakowałam siostrę, pozbierałam się i wyszłam z nią na dwór.
Niedaleko naszego domu, kilkanaście metrów od wejścia, był mały supermarket. Zaczęłam tam przy wejściu, prosić przechodniów o pomoc. Powiedziałam, że moja młodsza siostra jest głodna, ale kto w tamtych czasach zwracał uwagę na żebraków? Wszyscy przechodzili obok, nie podając nam pomocnej dłoni.
Wtedy zauważył nas wujek Piotrek. Okazało się, że ochroniarz widział mnie kilkakrotnie z mamą, gdy chodziłyśmy do sklepu. To on wprowadził nas do środka, znajdując ze mną jedzenie dla Kasi.. Poszłam do domu z myślą, że kiedy mama przyjdzie, może nie być zadowolona, że ktoś kupił dla nas mleko i będzie musiała zwrócić pieniądze.
Dopiero pierwszym, kto do nas przyszedł, była policja. Wujek Piotrek poinformował ich o nas i o naszej matce. Tego samego dnia Kasia i ja zostałyśmy zabrane do domu dziecka.
Teraz obie jesteśmy dorosłe, obie potrafimy bronić swoich praw i chociaż mamy swoje rodziny, nadal utrzymujemy kontakt, ponieważ moja siostra jest dla mnie najbliższą osobą, jaką mam.