Z żoną jesteśmy już małżeństwem od wielu lat. Ja mam dobre kontakty z rodzicami żony, a moja ukochana z moimi – nigdy nawet się o nic nie pokłóciliśmy. Pomagamy naszym rodzicom jak tylko możemy, zarówno w kwestiach finansowych, jak i w obowiązkach domowych.
Utrzymywanie rodziny spoczywa tylko na moich barkach. Żona od ponad siedmiu lat nigdzie nie pracuje – zajmuje się domem, a ja uwielbiam sposób, w jaki to robi. Nie mogę narzekać na swoje wynagrodzenie i jeśli rozsądnie rozporządzamy wydatkami, to udaje się nawet trochę odłożyć na czarną godzinę.
Pieniądze które udało mi się odłożyć są uważane za wspólne, ponieważ jako rodzina posiadamy wspólnotę majątkową.
W zeszłym roku oszczędzaliśmy na wycieczkę zagraniczną – chcieliśmy móc powylegiwać się nad ciepłym morzem. Jednak ze względu na sytuację panującą na całym świecie postanowiliśmy odłożyć ten wyjazd na lepszy moment.
Ostatnio żona powiedziała, że jej ojcu coraz trudniej jest dostać się na działkę, dlatego musimy kupić mu samochód. Nie zgodziłem się na to bo uważam, że teść ma świetny dojazd na działkę. Do pociągu idzie pieszo nie więcej niż 10 minut, a 60 minut trwa sama jazda, potem musi przejść zaledwie 15 minut i po tym czasie jest już w swoim domku letniskowym.
Żona wtedy zaczęła argumentować, że ciężko jest mu nosić rzeczy, które zabiera ze sobą na działkę. Tymi rzeczami są niezbędne narzędzia do pracy, produkty spożywcze i tym podobne. Tylko, że on nie musi sam tachać tam tych rzeczy – zwykle sam mu je wcześniej przywożę na miejsce. Kiedy ostatnio mieliśmy rodzinny obiad na działce to żona powiedziała ojcu, że na urodziny dostanie od nas samochód. Byłem niezadowolony z tego, że podjęła decyzję sama i mimo tego, że na wstępie odmówiłem realizacji tego pomysłu, to i tak o tym powiedizała. Na szczęście teść obrócił te słowa w żart i zmienił temat rozmowy.
W domu próbowałem dowiedzieć się od żony, dlaczego nie skonsultowała ze mną tej decyzji oraz powtórzyłem, że nie podoba mi się jej pomysł. Zaproponowałem jednak zmianę samochodu na lepszy model, bo nam się to akurat bardzo przyda.
Żona w odpowiedzi oskarżyła mnie o egoizm, niechęć do pomocy jej rodzicom i powiedziała, że dotrzyma obietnicy złożonej ojcu – w przeciwnym razie złoży wniosek o rozwód.
Ledwo powstrzymałem moje negatywne emocje i spokojnie wyjaśniłem jej, że nie zamierzam spełniać jej kaprysów. Dla pewności zabrałem trochę jej rzeczy żeby wiedziała, że nie żartuję.
To jeszcze bardziej obraziło żonę i ostatecznie tego samego dnia ode mnie odeszła.
Oczywiście nie jestem do końca pewien, czy postąpiłem właściwie w tej sytuacji ale nie chcę, żeby moja żona podejmowała ważne decyzje beze mnie i uważam, że szczególnie w tej sprawie się pomyliła.
A Wy co o tym sądzicie? Czekam na Wasze opinie!