Gdy tylko się pobraliśmy, zaczęliśmy mieszkać z rodzicami z Krystiana. Ich dom jest duży, więc nie było problemów, aby pomieściły się w nim dwie rodziny i aby każdy miał swoją osobistą przestrzeń. Rodzice męża zapewniali, że nie będą wtrącać się w nasze życie rodzinne, a ja wierzyłam w ich słowa i naprawdę myślałam, że tak będzie.
Jeśli chodzi o ojca męża, ten dotrzymał obietnicy jak prawdziwy mężczyzna. Widywaliśmy się z nim maksymalnie trzy razy w tygodniu, mimo że mieszkaliśmy pod jednym dachem. Za to mama Krystiana była w pobliżu 24/7.
Zarówno mnie jak i Krystianowi absolutnie to nie pasowało. Mimo tego, że tyle razy ją prosiliśmy, aby nie mieszała się w nasze sprawy, to ona wciąż nie potrafiła zrozumieć, dlaczego powinna zostawić nas w spokoju i pozwolić nam żyć tak, jak chcemy. Uważała, że skoro mieszkamy w jej domu, to ma prawo głosu.
Po tych jej słowach podjęliśmy decyzję o tym, aby pilnie zacząć szukać jakiegoś mieszkania. Teść jednak zaoferował nam inne rozwiązania, którym było kupienie przez nas części domu i zrobienie do niego drugiego wejścia. Po przeliczeniu finansów i wzięciu pod uwagę różnych opcji zdaliśmy sobie sprawę, że takie rozwiązanie bardziej się nam opłaca i wyjdzie taniej, niż zakup mieszkania. Wyraziliśmy więc na to zgodę. Poza tym od dawna chcieliśmy zrobić remont w części domu, w której mieszkaliśmy, a po wykupieniu połowy nieruchomości w końcu będziemy mogli zrealizować plan.
Po tym jak dokonaliśmy wszystkich formalności, przez jakiś czas teściowa do nas nie przychodziła, ale niestety szybko wszystko wróciło do „normy”. Mimo tego, że Krystian wstawił drzwi między jednym a drugim mieszkaniem, teściowa była tak zdeterminowana, że zaczęła do nas przychodzić drzwiami wejściowymi.
Jestem zakłopotana i zdenerwowana, ponadto nie wiem już, co robić. Nie mam już siły na ciągłe kłótnie. Jak dać kontrolującej teściowej do zrozumienia, że chcemy spokoju i czasu dla siebie? Nie chcę jej jakoś obrazić, ale jestem już zmęczona jej zachowaniem.