Niedawno opowiedziano mi historię pewnej rodziny.
Żyło sobie pewne małżeństwo, którzy byli już w zasadzie staruszkami. Pobrali się, gdy mieli zaledwie po 18 lat, a w wieku 68 lat świętowali już złote gody. Świętowali w sposób naprawdę piękny – w restauracji, z dziećmi, wnukami i innymi krewnymi, a także bliskimi przyjaciółmi. Były prezenty, i życzenia, aby żyli ze sobą tak harmonijnie i przez następne pół wieku.
Zaledwie kilka dni po rocznicy mąż oświadczył kobiecie, że od niej odchodzi. Przypadkowo trafił na swoją koleżankę z klasy na portalu społecznościowym, która była jego pierwszą miłością, ale od dawna się nie widzieli, bo każde z nich przeprowadziło się do dwóch różnych miast. I tak zobaczył ją na portalu i korespondowali ze sobą przez kilka miesięcy, zdając sobie powoli sprawę z tego, że nadal coś do siebie czują.
Mężczyzna nie chciał psuć nadchodzącej uroczystości i świętować rocznicę, ale po niej postanowił porozmawiać szczerze z żoną, a potem spakował torbę i wyszedł. Żona jest tym wszystkim zszokowana, a tym bardziej dzieci, wnuki i przyjaciele, bowiem nie wyobrażali sobie, że związek tych dwojgu, który trwał 50 lat mógłby tak nagle się rozpaść.
Synowie próbowali przekonać jakoś zakochanego ojca do powrotu do matki, ale on powiedział im coś w stylu: „może nie jestem już zbyt młody, ale kocham ją i chcę spędzić resztę życia u boku tej kobiety, którą kochałem od czasów szkolnych”.
Kiedy opowiedziano mi tę historię, to początkowo cieszyłam się ze szczęścia tego mężczyzny. Myślałam sobie o tym, że fajnie, iż w tym wieku nie stracił jeszcze zapału i jest gotowy do podejmowania tak trudnych decyzji, aby być naprawdę szczęśliwym. Wielu ludzi nie jest gotowych do takich działań nawet, gdy są młodsi i nieważne, czy naprawdę tego chcą – zatrzymuje ich przed taką decyzją kredyt hipoteczny, dzieci, opinia innych i tym podobne. Ten człowiek postanowił być posłuszny swojemu sercu i nie myślał o tym, co powiedzą inni.
Ale potem uświadomiłam sobie, że tym co zrobił bardzo zranił swoją żonę. I nawet nie tym, że w wieku 68 lat została porzucona przez męża. Bardziej tym, że przez pół wieku kiedy żyli razem, on wciąż czuł coś do tamtej kobiety i tak z dnia na dzień przez to zakończył ich wspólne życie. Wydawało się, że żyło im się razem dobrze, a dzieci brały z nich przykład. Ich dom był pełen szczęścia, ale teraz nagle okazuje się, że to nie ją kocha i co gorsza, cały czas kochał inną?!