„Przyjedziemy do Ciebie na tydzień” – oświadczyła mi telefonicznie krewna o 7 rano. Na szczęście nie dałam się zdezorientować i znalazłam sposób na jej bezczelność.

W końcu dzień wolny! Z mężem mogliśmy sobie pozwolić na spanie do 11! Moglibyśmy, gdyby nie pewna bezczelna osoba! O 7 z minutami zadzwonił mój telefon. Pod nosem wymawiałam wszystkie znane mi przekleństwa i jednocześnie szukałam komórki.

– Witaj Helenko, jak długo już ze sobą nie rozmawiałyśmy! Jak Twój synek? – To była moja daleka krewna z rodzinnej wsi. Lubiła czasem pojawiać się z niezapowiedzianą wizytą. Bałam się, że tak jest i tym razem i że może są już gdzieś w okolicy!

– Cześć Alina. Słuchaj, czy widziałaś, która jest godzina? – zapytałam, ciągle jeszcze zaspana i zła.

– Która gospodyni tak długo śpi? My tutaj już prawie wszystko skończyłyśmy robić, a Ty wciąż jesteś w łóżku.

– Tak, powiem nawet więcej – wciąż śpimy i zamierzamy dalej to robić. Czy masz do mnie jakąś pilną sprawę?

– Tak, myśleliśmy, że Cię jutro odwiedzimy. Dawno się nie widzieliśmy… Pewnie Sebastian to już duży chłopak! My już wszystko sobie zaplanowaliśmy – teściowa zostanie opiekować się domem, a my do Ciebie przyjedziemy i zostaniemy na tydzień! Porozmawiamy, powspominamy dawne czasy, pospacerujemy po mieście…

Przyznam, że nie byłam zaskoczona, ponieważ takie prośby nie były rzadkością w przypadku moich krewnych. Teraz staramy się nie przyjmować żadnych gości i sami nigdzie nie jeździmy z wizytą. A tutaj chcą przyjechać w gości i to jeszcze na tydzień! Ustaliła już wszystko z teściową i zdecydowała, że przyjadą i już. Była głucha na moje odmowy i argumenty, ponieważ ona podjęła już decyzję i robiła wszystko, aby zrealizować swój cel. Ja jednak postanowiłam ją do tego zniechęcić.

– Wiesz co, Wy u nas nocowaliście tyle razy, a my u Was ani razu, że może to my jednak wpadniemy do Was na tydzień. Chyba nie będzie z tym problemu? Spędzimy razem czas tak jak chcecie i poza tym myślę, że będzie bardzo fajnie. Odetchniemy świeżym, czystym powietrzem, odpoczniemy z dala od zgiełku, będziemy pili mleko prosto od krowy… Mówiłaś też kiedyś, że macie dużo kur, a ja uwielbiam rosół z kury albo pieczonego kurczaka w sosie miodowym. Przyjadę i przygotuję, mówię Ci – musisz go spróbować!  

Nic nie odpowiedziała, ale wiedziałam, że tak będzie. Po przedłużającej się ciszy nagle powiedziała, że ma coś pilnego do zrobienia i odłożyła słuchawkę. Godzinę później zadzwoniła i powiedziała, że jej mąż zaczął kaszleć, więc pewnie to jakiś wirus i lepiej będzie, żebyśmy poczekali z tym przyjazdem, aż wyzdrowieje.

Oczywiście nie zamierzaliśmy ich odwiedzać, ale to był mój sposób na jej bezczelność.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *