Kiedy zmarł mąż Leokadii, ona została postawiona przed dylematem, co dalej. Miała do wyboru albo żyć samotnie, albo zamieszkać z córką. Musiała zdecydować czy pozostać w ukochanej wsi we własnym domu i dalej samotnie prowadzić gospodarstwo, czy sprzedać dom i wyprowadzić się, by zamieszkać w nieznanym jej mieście, ale być bliżej córki. Pieniądze ze sprzedaży domu nie wystarczyłyby na zakup mieszkania w mieście, a córka nie chciała się przeprowadzać. Leokadia postanowiła poprosić o pomoc swoją przyjaciółkę, a ta opowiedziała jej historię pewnej kobiety. Sprawa wyglądała następująco: znajoma mieszkała wraz z mężem na wsi, uprawiali warzywa w polu, hodowali zwierzęta gospodarskie i pomagali swoim dzieciom jak mogli. Mieli troje dzieci.
Syn i najstarsza córka wyprowadzili się do sąsiedniego miasta, a najmłodsza córka wzięła ślub i wyjechała za granicę do domu rodzinnego swojego męża. Matka martwiła się, że nie może pomóc młodej dziewczynie, bo jaj, ziemniaków i mięsa nie można tak łatwo wysłać do innego kraju. Gdy mąż kobiety zmarł, sprzedała ziemię i zwierzęta, a pieniądze podzieliła między swoje dzieci.
Zostawiła sobie niewielką część na przeżycie. Jesienią zięć zaproponował, by sprzedała dom i zamieszkała z nimi w mieście, żeby nie musiała żyć samotnie. Szybko sprzedała dom, po czym zgodnie z planem wprowadziła się do starszej córki. Jednak w dniu przyjazdu została okradziona ze wszystkich pieniędzy, które miała ze sprzedaży domu. Gdy zięć się o tym dowiedział, nie potrafił ukryć złości, bo za te pieniądze zamierzali kupić samochód. Czując się zbędną, kobieta wstała i poszła do swojego syna, który mieszkał nieopodal. Wszyscy tam już wiedzieli, że nie ma pieniędzy. Już w progu usłyszała od synowej, że nie prosili jej o sprzedanie domu i nie zapraszali do zamieszkania z nimi w mieszkaniu.
Starsza kobieta musiała więc udać się do domu kuzynki, skąd zadzwoniła do najmłodszej córki i opowiedziała ostatnie wydarzenia. Córka nie zastanawiała się długo i powiedziała matce: „Pożycz trochę pieniędzy, kup bilet, ja oddam po wypłacie. Przyjedź do mnie, będę szczęśliwa mając cię przy sobie”. „Dobrze, przyjadę” – odpowiedziała kobieta.
Po wysłuchaniu historii Leokadia rzekła: – „Ale gdzie tu analogia? Ja mam swoje pieniądze, są ulokowane na koncie. Moja córka i syn nie będą wystawieni na podobną próbę”. – „Leokadio, nie musisz mówić im prawdy, nie sprzedawaj na razie domu, ale pojedź do dzieci, powiedz, że nie masz pieniędzy. Wymyśl coś, powiedz, że zostałaś oszukana. A potem zobaczysz, czy chcesz zostać z córką, czy wrócić do swojego domu”.