O ósmej rano obudził mnie dzwonek telefonu.
Są ludzie, którzy mają prawo – które uważam zresztą za dość luksusowe – do nieodbierania nieznanych numerów telefonów, ale niestety my prawnicy nie możemy sobie na to pozwolić. jesteśmy jak lekarze, którzy na swoim dyżurze wyczekują jakiegoś sygnału i nie mają po prostu wyboru. Mimo wczesnej pory postanowiłam odebrać ten telefon.
W słuchawce usłyszałam wzburzony głos chłopaka, który najwyraźniej miał jakieś roszczenia. Jednocześnie jego głos był pozbawiony strasznego tonu – brzmiał raczej jak wydawane przez koguta odgłosy, któremu ktoś właśnie nadepnął na nogę:
– Babciu, babciu, to ja.
– Wnuczku?! Wnuczku, co się stało? Wszystko w porządku?- krzyknęłam teatralnie zdając sobie sprawę, że prawdziwy wnuk jest teraz w przedszkolu.
Głos w słuchawce odchąknął, a potem krzyknął energicznie:
– Babciu! Potrąciłem mężczyznę samochodem. Śmiertelnie go potrąciłem, bo nie oddycha, nie rusza się, pewnie jest martwy. W dodatku wszędzie jest krew!
– Pff, bo akurat Ci uwierzę, że się przejmujesz! Wnuczku, to nie pierwszy raz, kiedy budzisz mnie przez taki drobiazg. Przenieś go w najbliższe krzaki i jedź spokojnie dalej, tylko nie zapomnij umyć samochodu od razu, a nie jak za ostatnim razem!” – krzyczałam.
Po drugiej stronie słuchawki dało się słychać stęknięcie z bezsilności i powinien w tym momencie odłożyć słuchawkę, ale z upartością jakiegoś stażysty albo prostu głupca, którego mottem jest: “nigdy się nie poddawaj„, ciągnął dalej, chociaż już z mniejszym entuzjazmem:
– Babciu, już za późno, przyjechali policjanci.
– A mówiłam Twojej mamie, żeby zadzwoniła do wujka Sławka, żeby przyszedł i zrobił porządek ze swoimi kolegami po fachu. Już tyle razy mówiłam: „Daj swoim kolegom numery rejestracyjne samochodów wszystkich z naszej rodziny, aby nie rozpraszać policji jakimiś drobiazgami” – powiedziałam ze zmęczeniem.
– Babciu, nie mam jego numeru. Mam nowy telefon i nie zdążyłem go sobie zapisać – krzyknął w słuchawkę i słyszałam coraz to większe zmęczenie tematem w jego głosie.
–No to ja Ci go nie dam. Nie mam okularów, teraz jestem akurat nad morzem, a okulary zostawiłam w domku letniskowym. No ale mój drogi wnuczku, wpisz w wyszukiwarkę “komendant główny Kraków” i będzie tam na pewno kontakt – powiedziałam.
– Babciu, policjanci chcą teraz pieniędzy – powiedział mi zdenerwowany świeżo nabyty wnuk.
– No to daj im pieniądze, a wujkowi Sławkowi nie zawracaj głowy – powiedziałam.
– Nie mam tylu pieniędzy, naprawdę chcą dużą kwotę – powiedział jeszcze smutniej wnuczek.
– Kochanie, powiedziałam już, że odpoczywam nad morzem. Zadzwoń do swojego taty, chociaż nie, prawdopodobnie nie odbierze telefonu, ponieważ odwiedza Twojego ojca chrzestnego, Gienia. Pewnie wczoraj w nocy popili i teraz śpią. Możesz zadzwonić za to do Henia, on może Ci pomoże – to w końcu brat Twojej matki, powinien Ci pomóc. Chociaż pewnie teraz szykuje się do wyjazd na polowanie na Safari, więc może lepiej nie rozpraszać jego uwagi – powiedziałam i ziewnęłam.
– Ty stara krowo! Właśnie takie mało empatyczne osoby jak Ty doprowadziły do upadku tego kraju! Nie masz ani wstydu nie sumienia! Oszustka, żebyś Ty i Twoja rodzinka zdechli! – powiedział „wnuczek” basem jednocześnie wyrzekając się tak obiecującej rodziny…
A szkoda, chciałem mu opowiedzieć o innych jego krewnych…