Zofia zamiatała podwórko, gdy nagle ktoś pojawił się przy furtce. Poprawiła chusteczkę i do niej podeszła, a przed nią stał wysoki, brodaty mężczyzna po czterdziestce. Był wystrojony w trzyczęściowy garnitur i białą koszulę z muchą pod szyją.
– Pan do kogo? – zdziwiła się Zofia. Mężczyzna wyjął z kieszeni smartfon, sprawdził numer domu i odpowiedział pytaniem:
– Czy tutaj mieszka Sandra Majewska?
Zofia się zmartwiła i odrzekła:
– Tak, a o co chodzi? Zrobiła coś?
Uśmiechnął się:
– Nie proszę się nie martwić, nie popełniła żadnego przestępstwa. Jestem jej narzeczonym.
Zofia otworzyła usta ze zdziwienia. Jej córki miała dziewiętnaście lat, ale że ma już narzeczonego? Krzyknęła głośno:
– Sandra, córko, przyjdź tutaj proszę. Ktoś do Ciebie przyjechał.
– Kogo tam niesie? – wyszła z domu niezadowolona z ogromną kanapką w ręku. Kiedy zobaczyła mężczyznę, szybko ukryła dłoń z kanapką za plecami – Dariusz?- spytała z zawahaniem, lustrując go od stóp do głów.
– Sandra? – spytał zdezorientowany.
Tak by się na siebie gapili pewnie jeszcze długo, gdyby nie Zofia.
– Co się dzieje? Od kiedy Ty niby masz narzeczonego Sandra? Gdzie się poznaliście, co? – spytała.
Odpowiedzieli chórem
– Przez Internet, na portalu randkowym.
Dla Zofii cała ta sytuacja wydała się śmieszna:
– Rozumiem, że ledwo ją rozpoznajesz?
Dariusz skinął głową i powiedział:
– Sandra, jesteś na zdjęciach chudą blondynką o niebieskich oczach!
Dziewczyna na te słowa wyprostowała się i wypaliła:
– a Ty jesteś młodym macho z napompowanymi bicepsami.
Zofia złapała się za brzuch ze śmiechu:
– Więc się spotkaliście: stary macho i głupia dziewczyna, którzy oboje przesadzili z Photoshopem.
Kiedy minął jej atak śmiechu, zapytała mężczyznę:
– A tak w ogóle to skąd do nas przyjechałeś?
Wypowiedział nazwę najbliższego miasta.
– Jak widzę ślub odwołany. Jak wrócisz do siebie? Ostatni autobus pół godziny temu odjechał – zapytała Zofia.
Rozłożył ręce.
-Nie wiem.
Zofia westchnęła i powiedziała:
– Dobrze, przenocujesz u nas, a jutro z samego rana wyjedziesz. Sandra, przestań stać jak słup i poprowadź pana młodego do domu, pewnie jest głodny.
Sandra, która okazała się wcale nie być modelką, zaprowadziła gościa do domu, a Zofia westchnęła:
– i po co kupiłam jej ten komputer? Lepiej było kupić więcej świń. Teraz niech się zajmuje tym macho – a potem sama weszła do domu.
„Pan młody” i „panna młoda” siedzieli w milczeniu. Widać było, że oboje czują się nieswojo.
– Sandra, przynajmniej nakryj do stołu. Dariusz, co tak siedzisz w kącie? Chodź do stołu. Wszystko, co tutaj mamy pochodzi z naszego ogrodu i gospodarstwa. Prawdopodobnie już zapomniałeś żyjąc w mieście, czym są produkty prosto ze wsi – powiedziała gościowi.
Nagle jakby się ocknął, że też nie przyjechał tutaj z pustymi rękami i wyjął szampana oraz pudełko czekoladek z torby. Zofia delikatnie przekręciła butelkę w dłoniach.
-Oj, to jakieś wino gazowane. Lepiej nalewkę przyniosę – jest słodka, a to Twoje jakieś kwaśne – i szybko pobiegła do spiżarni – Widzisz, jak mieni się na rubinowo? Naprawdę jest świetna.
Po pierwszym kieliszku zdjął muchę, po drugim kamizelkę i zacząć mówić nieco więcej:
– Pierwszy raz wszedłem na ten portal randkowy. Nie idzie mi z kobietami. Wkrótce będę miał równo 40 lat, a jestem sam jak palec. Rodziców już dawno nie ma, późno przyszedłem na świat. Zapuściłem nawet brodę, żeby wyglądać poważnie. Od razu polubiłem Sandrę. Uwielbiam blondynki o niebieskich oczach. Wydają mi się takie delikatne – i nagle, patrząc na rude włosy dziewczyny i ciemne oczy powiedział – Przepraszam, rozkleiłem się.
Zofia lekko uderzyła go w ramię:
– I co, chcesz może, żebym znalazła Ci pannę młodą w naszej wiosce? Mamy ich dużo. Blondynki, brunetki i łyse – zachichotała.
– Łyse? – zapytał mężczyzna.
– Żartuję, rozumiesz się na żartach?
Wtedy dopiero wyluzował:
– Rozumiem, ale nie zawsze.
– Sandra moja też nie bardzo. Prawda, córko? Cóż, jest między Wami jedno podobieństwo, więc możecie sie pobrać.
Dariusz odpowiedział ze smutkiem:
– Jaki ślub. Sandra napisała mi, że ma trzydzieści lat!
Dziewczyna prychnęła:
– A Ty też podałeś się za młodego i co? Jestem Wami zmęczona, idę sobie, Wy sobie rozmawiajcie, jesteście w podobnym wieku – i odeszła.
– Widzisz, jakie teraz są dzieciaki? Niezależne. Gdybym ja tak powiedziała swojej matce, to chyba by mnie uderzyła. Niestety, nie mogę jej opanować, sama ją wychowałam. Tata natychmiast zniknął, gdy dowiedział się o mojej ciąży. Mieszkam sama. Kiedyś nawet spotykałam się z pewnym mężczyzną, ale to były wojskowy i nie wyobrażałam sobie, żeby żyć zgodnie z jego rozkazami, więc od razu odmówiłam mu wejścia w poważniejszy związek. Oj, coś za wylewna się zrobiłam, niepotrzebnie to mówię. Jest już ciemno, pójdę do bydła. Ty połóż się na korytarzu na wersalce, zaraz dam Ci pościel. Jutro trzeba wcześnie wstać.
Wczesnym rankiem odprowadzając niedoszłego pana młodego do bramy, Zofia powiedziała:
-Cóż, przepraszam za moją Sandrę, jest jeszcze młoda i głupia.Też taka byłam w jej wieku. Szczęśliwej drogi i życzę Ci, żebyś znalazł sobie prawdziwą narzeczoną, a nie z Internetu.
Gdy tylko odwróciła się w stronę domu, nagle usłyszała nieśmiałe pytanie:
– Czy mogę jeszcze raz tutaj przyjechać? Tym razem do Ciebie. Bardzo mi się podobasz.
Zofia zarumieniła się i zamykając za nim furtkę, odrzekła:
– Jasne, też mi się spodobałeś… Jeśli chcesz, to przyjedź.
Sześć miesięcy później Zofia wyszła za mąż. Zarumieniła się jak dziewczyna, kiedy założyła suknię ślubną:
– Cóż, jaka ze mnie niby panna młoda? Wkrótce trzeba będzie Sandrę wydawać za mąż!
Sandra się śmiała:
– Na to jest jeszcze za wcześnie, a dla Ciebie to dobry moment. I co, fajnie Was połączyłam? Chyba będę swatką w Internecie, no bo co, mam chyba talent? Wydałam własną matkę za mąż – i śmiała się, gdy Zofia machnęła w jej stronę grzebieniem – A może już przestałaś rozumieć żarty? Cóż, na pewno zaraziłaś się tym od Dariusza. Dobrze, już milczę. Życzę Ci szczęścia, mamusiu ! – i Sandra mocno przytuliła Zofię.