Niestety, nie w każdej rodzinie jest zawsze słodko i dobrze. Tak właśnie jest w moim przypadku, ponieważ teraz muszę zmierzyć się z gniewem ojca. Moja rodzina składała się z mamy, taty, mnie oraz mojego brata. Nie wiem dlaczego, ale od zawsze miałam wrażenie, że ojciec mnie po prostu nienawidzi, wręcz mną gardzi. Za to uwielbiał mojego brata, któremu dawał wszystko i rozpieszczał do granic możliwości. Moja mama widząc, co się dzieje, spisała jeszcze przed śmiercią testament, w którym napisała, iż mieszkanie, które lata temu otrzymała od dziadków i przez większość czasu wynajmowała, po jej śmierci będzie należało tylko do mnie.
Mój ojciec oraz brat wściekli się, gdy dowiedzieli się o tym, że całe to mieszkanie będzie należało tylko do mnie i próbowali zmanipulować mnie tak, abym odpuściła, a najlepiej sprzedała nieruchomość i połowę zysku oddała bratu. Ojciec mówił, że brat jest bezrobotny, więc ma teraz duże problemy z usamodzielnieniem się, więc pieniądze ze sprzedaży mieszkania bardzo by mu w tym pomogły. Po tych powtarzających się pretensjach i awanturach odcięłam się od nich i postanowiłam, że ułożę sobie życie.
W pracy szło mi świetnie – awansowałam i miałam umowę o pracę, dlatego udało mi się dostać kredyt hipoteczny na własne mieszkanie. Wiem, że miałam już jedno mieszkania, jednak chciałam mieć coś, na co w 100% zapracuję sobie sama.
Po jakimś czasie niestety zaczęły się u mnie problemy – z racji redukcji etatów w firmie zwolniono mnie z pracy, a potem nie mogłam znaleźć niczego z podobną pensją do tej, którą miałam wcześniej. Przez to miałam trudności ze spłatą kredytu i musiałam wynająć swoje mieszkanie. Postanowiłam wrócić do mieszkania rodziców. Kiedy ojciec zobaczył mnie na progu mieszkania, szyderczo się uśmiechnął. Zaczęłam niepewnie
– Cześć tato, jak się czujesz?
– Dobrze, a Ty co, jak Ci się układa? Słyszałem, że mieszkanie sobie kupiłaś, a z nami nie chciałaś się podzielić! Taka właśnie jesteś, bez serca i to dla swojej własnej rodziny!
– Tato, kupiłam mieszkanie na kredyt i chyba musiała je sprzedać, bo nie mam za co go spłacać. Muszę więc teraz na jakiś czas tutaj wrócić.
– Brak mi słów. A rób sobie, co chcesz – powiedział ze złością ojciec i poszedł do innego pokoju.
Postanowiłam pójść do małej pracowni mamy, gdzie podobno znajdowała się kryjówka, o której powiedziała mi jej najlepsza przyjaciółka. Znajdowała się za obrazem, tuż przy regale z książkami. W środku był pamiętnik mamy oraz kilka tysięcy złotych, które udało jej się odłożyć. Nie powiedziałam o tym ojcu – jestem pewna, że mama by sobie tego nie życzyła.