Chciałam Wam opowiedzieć historię mojej przyjaciółki Elżbiety, z którą przyjaźnię się od ponad dwudziestu lat. Ela to przemiła, dobra osoba, która świetnie nadawałaby się na matkę, jednak niestety nie może mieć dzieci. Pomimo to jej małżeństwo jest bardzo udane, kochają się z mężem i brak dzieci nie wpłynął na ich pożycie.
Ela została matką chrzestną mojej starszej córki. Mieszkamy niedaleko siebie, więc bardzo często zostawała z moimi dziećmi, gdy chcieliśmy wyjść gdzieś z mężem. Wielokrotnie widziałam, jaką radość sprawiała jej zabawa z moimi dziećmi. Siadała z nimi na podłodze, układała klocki, puzzle i cokolwiek im przyszło do głowy. Później zawsze płakała nad swoim losem, ból sprawiała jej myśl, że w domu nie czeka na nią żadne dziecko.
Któregoś dnia do jej uszu doszła informacja, że któraś z dalekich kuzynek urodziła chore dziecko, którego nie zamierza wychowywać. Podobno nie miała pieniędzy na leczenie a poza tym stwierdziła, że takie dziecko za bardzo skomplikuje jej życie. Chodziły też słuchy, że matka dziecka nie potrafi usiedzieć w domu i gania za facetami.
Elżbieta nie zastanawiała się nad zasłyszaną informacją zbyt długo. Po rozmowie z mężem postanowiła pojechać do krewnej i na miejscu zobaczyć jak wygląda sytuacja. Podobno była to miłość od pierwszego wejrzenia. Tak mówią świadkowie tego spotkania. Ela spojrzała w oczy dziewczynki i poczuła, że musi zostać jej mamą. I tak też się stało, oczywiście po uprzedniej zgodzie męża.
Okazało się, że dziewczynka jest autystyczna. Jeździli z nią do różnych specjalistów, ponad półtora roku intensywnie ją rehabilitowali. Robili wszystko, by z małej dziewczynki uczynić zdolną do życia w społeczeństwie kobietę.
Teraz Wiktoria ma dwadzieścia pięć lat i jest cudowną młodą kobietą, która zdobyła świetne wykształcenie. Właśnie wróciliśmy z jej ślubu.