Pewna kobieta, Karolina, była bardzo słaba psychicznie i przez ciągłe przeciwności losu popadła w alkoholizm. Samotnie wychowywała dwójkę dzieci, Marcina i Monikę, ale przyszedł taki czas, że nie robiła nic, poza zapijaniem swoich trosk. Dzieci patrzyły jak ich matka niszczy życie całej rodzinie. W domu przeważnie nie było jedzenia, więc Marcin, zamiast chodzić do szkoły, próbował zarobić parę złotych pomagając sąsiadom. Gdy skończył 18 lat, zatrudnił się w warsztacie samochodowym u sąsiada. Mężczyzna wiedział, że chłopak ma dryg do motoryzacji, więc chętnie dał mu pracę. Marcin zadbał, by siostra skończyła szkołę, ale nie mógł nic poradzić na wieczne pijackie awantury w domu. Dzieci, mimo wszystko, kochały swoją matkę.
Monika, po odebraniu świadectwa ze szkoły średniej, znalazła pracę i zamieszkała ze swoim chłopakiem, z którym spotykała się od dwóch lat. Wiedziała, że nie chce już żyć z wiecznie pijaną matką. Marcin nadal mieszkał z mamą, w ten sposób mógł oszczędzić więcej pieniędzy z wypłaty, gdyż mieszkanie, w którym żyli było bezczynszowe. Niebawem okazało się, że Karolina ma chorą wątrobę od ciągłego picia. Trafiła do szpitala, lekarze robili co w ich mocy, ale kobieta długo była w ciężkim stanie. Udało się odtruć jej organizm i ledwo uciekła z objęć śmierci. Marcin przez ostatnie miesiące był wrakiem człowieka – lawirował między domem, pracą i szpitalem, musiał brać nadgodziny, żeby zarobić na leki dla matki.
Karolina bardzo się zmieniła, w szpitalu myślała, że to już koniec, miała przed oczami widmo śmierci. Wtedy postanowiła, że rzuca picie i zajmie się odbudową relacji z dziećmi. Jednak przez pierwsze miesiące po powrocie do mieszkania przeżyła bardzo ciężko, nie była w stanie wyjść z łóżka.
W tym czasie Monika zdążyła wziąć ślub i urodzić dziecko. Wiedziała, że musi szybko wrócić do pracy, bo jej mąż nie zarabiał wiele i nie byłby w stanie ich utrzymać. Ucieszyła się więc, że matka postanowiła się zmienić i wspólnie z mężem zaproponowali, aby się do nich wprowadziła i pomogła przy dziecku. A Marcin mógł odpocząć i skupić się na układaniu swojego życia. Wkrótce poznał kobietę swojego życia i dla niej wyprowadził się do stolicy.
Karolina spełniała się jako babcia, z czasem zaczęła nawet gotować obiady, żeby odciążyć córkę jeszcze bardziej. Dodatkowe zajęcia i zmiana otoczenia pomogły jej nie myśleć o powrocie do picia. Jednak wkrótce zięć zaczął mieć pretensje, że teściowa za bardzo ingeruje w ich życie, narzekał dosłownie na wszystko – coś źle ugotowała, źle posprzątała, zarzucał, że żyje na ich rachunek. Karolina udawała, że nie widzi niezadowolenia zięcia, ale zaczęła szukać sobie pracy. Pewnego dnia, gdy zięcia nie było w domu wyżaliła się córce, że już nie może znieść jak ją traktuje jej mąż. Okazało się, że zięć był bardziej przebiegły niż przypuszczała i poskarżył się żonie, że to teściowa go źle traktuje, a Monika uwierzyła jemu. Nawała matkę niewdzięczną i kazała jej się wyprowadzić.
Karolina zadzwoniła do syna, ale okazało się, że właśnie rozstał się z dziewczyną i musiał zamieszkać u kolegi. Kobieta to rozumiała, wróciła do ich starego mieszkania i czekała na dzień, kiedy dzieci sobie o niej przypomną. Wiedziała, że nie była dla nich dobrym przykładem, nie zdołała zbudować między nimi więzi. W głębi serca jednak czuła, że jej dzieci są wystarczająco silne, by przejść przez życie nie popełniając jej błędów.