Niewdzięczna “córka”.

Aldona jest ode mnie o osiem lat starsza i jest moją przybraną siostrą. Pierwsza żona mojego taty zmarła, zostawiając go z małą córeczką. Dwa lata później poznał moją mamę i po roku wzięli ślub.

Mama bardzo troszczyła się o Aldonę i była dla niej prawdziwą mamą. Nauczyła ją wszystkiego, co powinna umieć jako kobieta i poświęcała jej mnóstwo czasu. Niejednokrotnie bywałam zazdrosna o czas, który według mnie, powinna spędzać ze mną.

Kiedy Aldona miała osiemnaście lat, zaszła w ciążę. Niestety jej ówczesny chłopak nie czuł się zobowiązany do wychowywania dziecka i siostra została samotną matką.

Na jej szczęście rodzice postanowili jej pomóc, więc Aldona wraz z dzieckiem nadal mieszkała u nas. Mama praktycznie przejęła opiekę nad wnuczką, rozpieszczała ją łakociami, chodziła na plac zabaw i do parku, kupowała jej śliczne, maleńkie ubranka. W tym czasie Aldona powinna pracować ale nie udało jej się znaleźć odpowiedniej pracy. Dopiero wtedy, gdy mała Marta dostała się do przedszkola, Aldonie wreszcie udało się znaleźć pracę.

Moim zdaniem moja mama pomogła jej aż nadto.

Po kilku miesiącach pracy w biurze Aldona zaczęła się spotykać z poznanym tam mężczyzną. Jakiś czas później postanowili wynająć mieszkanie i się pobrać. Mama była bardzo szczęśliwa, że wreszcie wszystko się zaczyna układać Aldonie a jej córeczka będzie miała normalną rodzinę.

Postanowiła więc wynająć salę na wesele i zorganizować zespół muzyczny. Nie omieszkała także kupić Aldonie pięknej sukni ślubnej. Wraz z ojcem postanowili, że w prezencie ślubnym podarują młodej parze dwadzieścia pięć tysięcy złotych.

I po tym wszystkim wszyscy przeżyliśmy nie lada szok, gdy Aldona oświadczyła ojcu, że jest jedyną zaproszoną na ślub osobą. Ja akurat niespecjalnie się tym przejęłam ale mojej mamie złamała tym serce. Wychowywała ją jak rodzoną córkę, kochała i dbała zarówno o nią, jak i o jej dziecko. A tu taki cios…

Gdyby to ode mnie zależało, to nie pozwoliłabym tacie iść na ten ślub. On również czuł się rozczarowany zachowaniem swojej pierworodnej ale nie umiał się od niej całkowicie odgrodzić. Niemniej wyjął z koperty dwadzieścia tysięcy, zostawiając tylko pięć, po czym udał się do urzędu stanu cywilnego, wręczył prezent młodej parze i wrócił do domu. Zamiast pójść na wesele, wrócił do mamy, by koić jej ból.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *