W dzieciństwie byłem zupełnie sam

Po przyjściu na świat od razu zostałem porzucony w szpitalu. Trafiłem do domu dziecka, w którym niestety dzieciństwo nie było radosne. Często siadałem przy oknie i pogrążałem się w swoich myślach, wyobrażając sobie mamę i tatę. Naprawdę marzyłem, aby ich kiedyś zobaczyć. W moich wyobrażeniach mama była miła i piękna, a taka bohaterski i dobry.

Kiedy byłem już pełnoletni i zdałem maturę, wcale nie było łatwiej. Udało mi się otrzymać od państwa małą kawalerkę do generalnego remontu i rozpocząłem pracę fizyczną w wielkim przedsiębiorstwem. Niestety, nie udało mi się z sąsiadami, ponieważ większość z mieszkańców mojej kamienicy to byli pijacy, przestępcy i leniwe, bezrobotne osoby żyjące tylko z zasiłku.

Pewnego dnia wróciłem z pracy i zauważyłem, że drzwi do mojego mieszkania są otwarte na oścież. Od razu zadzwoniłem na policję, ale niestety jak zwykle niczego nie zrobili i nie pojmali sprawców, mimo, że Ci zostawili po sobie bardzo dużo śladów. Postanowiłem więc, że sam zawalczę o sprawiedliwość i poszedłem do sąsiadów, których o to podejrzewałem, by oddali mi sprawdzone pieniądze. 

– Gówniarzu, jak możesz niewinnych ludzi o coś takiego oskarżać! – zawołał pijany mężczyzną, a potem dodał: – Wynoś się stąd, bo Cię ukatrupię.

Poddałem się i wyszedłem przed kamienicę, by posiedzieć trochę na świeżym powietrzu i wszystko przemyśleć, chociaż nie ukrywam, że byłem załamany. W ogóle nie wiedziałem, co mam dalej robić i czy ktoś mi pomoże, bo zostałem bez grosza, a nie miałem nikogo bliskiego, kogo mógłbym poprosić o wsparcie. Praktycznie większość swojego dotychczasowego życia spędziłem w sierocińcu, a tam ciężko o przyjaźnie. Nagle podszedł do mnie starszy mężczyzna z małym pieskiem i zapytał:

– Hej, chłopaku, co się dzieje? Co Ty taki załamany?

Wtedy już się totalnie rozkleiłem i wyznałem mu całą prawdę. Potrzebowałem kogoś, z kim mógłbym porozmawiać. Staruszek mnie wysłuchał, a potem zaprosił do siebie na herbatę. 

Rano poszedł ze mną znowu na policję. Dzięki niemu funkcjonariusze potraktowali całą sprawę poważniej i obiecali mi, że udadzą się do sąsiadów, a oni nie dość, że oddadzą pieniądze, to dadzą mi spokój. Tamten stary pijak jeszcze tego samego dnia przyszedł do mnie z przeprosinami i powiedział, że jak tylko dostanie rentę, odda mi pieniądze.

Byłem niezwykle wdzięczny temu staruszkowi i nie zapomniałem o nim. Codziennie odwiedzałem go i pomagałem w zakupach czy innych obowiązkach. Zacząłem nawet do niego mówić “wujku”. Od tej pory zaczął mnie wypatrywać przez okno, wiem, że mnie, bo nie miał żadnej bliskiej rodziny. Kilka razy nawet zapropnował mi, żebym u niego zamieszkał, bo warunki w mojej kawalerce były wciąż tragiczne, ale mnie było z tym jakoś głupio, dlatego ciągle mu odmawiałem. W pewnym momencie jednak zmieniłem zdanie, w sumie to nie miałem innego wyjścia.

– Mój drogi, jakoś źle dzisiaj się czuję. Zasłabłem, upadłem i trochę się potłukłem. Proszę, zamieszkaj u mnie chociaż na jakiś czas, nie mogę być teraz sam – rozpłakał się staruszek.

Zgodziłem się. Niebawem “wujek” przepisał na mnie mieszkanie, mimo, że wcale tego nie chciałem. Tak oto zamieszkałem u niego. 

Pewnej nocy usłyszałem straszny krzyk, który mnie zerwał na równe nogi. Wszedłem do salonu i zobaczyłem, jak wujek leży na podłodze. Samemu miałem problem, by go podnieść, dlatego pobiegłem po pomoc do sąsiadów. Otworzyła mi tylko kobieta z mieszkania obok, ale nic dziwnego, że nikt inny nie otwierał – był środek nocy.

Okazało się, że kobieta ma na imię Wanda i jest lekarką, a dokładnie zajmuje się ortopedią. Powiedziała, że trzeba zadzwonić po karetkę i absolutnie nie podnosić wujka do tego czasu, ponieważ mogliśmy mu tym tylko zaszkodzić. W szpitalu diagnoza sąsiadki została potwierdzona.

Staruszkowi w szpitalu założono gips i powiedziano, że najlepiej by było, gdyby został na obserwacji kilka dni. On jednak nie zgodził się i powiedział, że chce wracać do domu. Wanda była tam z nami i powiedziała swoim kolegom po fachu, aby go wypisali, skoro tego chce, a ona będzie pilnować, aby leczenie domowe przebiegło bez żadnych komplikacji. Od tego czasu Wanda często u nas bywała, a wujek żartował sobie, że ona to raczej ma oko na mnie, a nie na niego. Właściwie to bardzo mi się podobała, chociaż nie okazywałem jej tego jakoś bardzo.

Czas mijał, a wujek wyzdrowiał i zaczął żyć tak, jak dawniej. Kiedyś pewnego dnia wróciłem do domu, wujek smutny i milczący siedział przy stole, a potem spojrzał na mnie i powiedział:

– Karolu, nie planuj nic na weekend. Chcę, żebyś pojechał ze mną na moją działkę za miasto.

Zgodziłem się, a Wanda nas z grzeczności podwiozła, aby wujek nie musiał jechać w zatłoczonym autobusie. Nie rozumiałem, co działo się z wujkiem, bo zachowywał się dość dziwnie. 

W sobotę rano wyruszyliśmy na działkę. Cały dzień pracowałem na działce, zajmując się ogródkiem warzywnym, a potem rozpalając grilla. Wanda mi w tym pomagała. Po posiłku grillu podszła do mnie i powiedziała:

– Karol, jestem w Tobie zakochana od dawna, w zasadzie zakochałam się w Tobie od pierwszego wejrzenia. Czy chciałbyś ze mną być? – powiedziała.

Byłem zaskoczony. Spojrzałem na wujka, a on ze wzruszenia się popłakał i skinął na potwierdzenie głową. W ciągu roku znalazłem prawdziwą rodzinę, o której wcześniej mogłem tylko pomarzyć, zatem pamiętajcie, że Wy też możecie wszystko, więc nigdy się nie poddawajcie.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *