Ludwik zawsze był niezależnym mężczyzną. Własną pracą osiągnął w swoim życiu wszystko, co chciał, a w dodatku także bez praktycznie niczyjej pomocy wychował córkę na porządną osobę. Jego życie byłoby idealne, gdyby nie jeden wadliwy jego element, którym była jego żona. Wiktor jednak postanowił się i tego “ciężaru” pozbyć ze swojego życia.
Trzypokojowe mieszkanie natychmiast spodobało się Ludwikowi. Znajdowało się na pierwszym piętrze, jego układ był funkcjonalny, a przede wszystkim miało mieć balkon i piękny z niego widok. Ludwik od razu się na niego zdecydował i postanowił, że wiele prac wykończeniowych może zrobić samodzielnie, w końcu zna się na rzeczy. Po 5 latach był on już szczęśliwym właścicielem nowej nieruchomości. Niestety, wszystko to było jeszcze teoretyczne, bo deweloper nie rozpoczął budowy.
Po ślubie więc młoda para zamieszkała z ojcem Ludwika. Na nowe mieszkanie trzeba było czekać jeszcze co najmniej 8 lat, aż blok, w którym się będzie znajdować zostanie wzniesiony i wykończony.
Kiedy Ludwik dowiedział się, że spodziewają się dziecka, stwierdził, że zmieni pracę na lepiej płatną, a żona będzie zajmowała się dziećmi, przez co on po głównej pracy będzie mógł zaglądać także na budowę ich bloku.
Niestety, żona ciągle gdzieś znikała i zostawiała malca pod opieką ojca Ludwika i w ogóle nie interesowała się ich rodzinnymi sprawami. Na szczęście mimo tego wszystko się ułożyło i niebawem mogli zamieszkać w swoim mieszkaniu znajdującym się na nowym osiedlu. Ich lokum wciąż pachniało świeżą farbą.
Rok później zmarł na zawał serca ojciec Ludwika, przez co mężczyzna stracił jedyne oparcie. Ponadto teraz wychowanie dziecka spadło całkiem na niego, bo jego żona Daria coraz częściej imprezowała i sięgała po alkohol. Wtedy Ludwik zażądał rozwodu.
Po rozwodzie Daria wróciła do swoich rodziców na wieś, a Ludwik przeniósł się z dzieckiem do mieszkania po ojcu, natomiast to większe wynajął. Daria będąc już wolną kobietą rzuciła się w wir przygodnych znajomości i imprez w melinach, nie szczędząc zdrowia na pijackie eskapady. Pewnego dnia zapiła się na śmierć.
Córka wyrosła na mądrą, wykształconą dziewczynę, która dwa lata po studiach wróciła do miasta rodzinnego. Jakiś czas później przyprowadziła do domu mężczyznę, z którym chciała wziąć ślub. Ojciec uważał, że to najwyższy czas, bo miała już 28 lat.
Młodzi ludzie jednak nie spieszyli się na ślubny kobierzec i na początku tylko ze sobą mieszkali. Ola kochała swojego chłopaka, ale ten postawił jej okropny warunek. Powiedział, że ożeni się z nią, ale tylko wtedy, gdy ojciec odda im to trzypokojowe mieszkanie, do którego znowu niedawno się przeniósł. Wybranek Oli mówił, że tak starej osobie nie jest potrzebna taka duża przestrzeń.
Ludwik śmiał się, bo wiedział, że Ola jest kopią swojej matki, która nie potrafiła oszukiwać i kłamać, więc nie weźmie pod uwagę słów swojego narzeczonego. Poza tym Ludwik nie zamierzał dawać córce tego mieszkania, bo i tak uważał, że dał jej w życiu już wszystko, co tylko mógł.
Jednak wybranek Aleksandry jest pewien, że narzeczona zrobi dla niego wszystko i przekona Ludwika do przepisania mieszkania. Biedak marnuje czas, bo nie wie, z kim ma do czynienia.
Ludwik i tak wykonał miły gest w stosunku do nich tuż po ślubie – pozwolił zamieszać w jego dwupokojowym mieszkaniu po ojcu, kupił im nowe meble i dał na remont salonu. Teraz jest czas, aby w końcu zrobił coś dla siebie, przecież na to zasłużył. Patrzy na zarozumiałego zięcia i śmieje się z niego. Zastanawiam się tylko, jak to się skończy?