Ja i moja żona mamy po 30 lat i niebawem na świat przyjdzie nasze dziecko. Długo staraliśmy się z żoną o dziecko, ale najwidoczniej w końcu Bóg wysłuchał naszych próśb i pół roku temu udało się nam w końcu zajść w ciążę.
Żona od razu zrezygnowała z pracy, ponieważ nie mogliśmy sobie pozwolić na to, aby straciła nasze dziecko przez stres czy nadmiar obowiązków. Nie wiem, jakbyśmy wtedy to przeżyli. Dbam o żonę i jednocześnie pracuję, aby niczego jej nie brakowało. W dodatku niedawno awansowałem, więc na szczęście nie możemy narzekać na jakiekolwiek problemy finansowe.
Jest jednak inny problem, którym jest moja matka. Niestety, po śmierci ojca przestała sobie zupełnie radzić, szczególnie finansowo. Mama uwielbia wydawać pieniądze, ale nigdy nie potrafiła na to zarobić. Gdy ojciec jeszcze żył, to pracował na dwa etaty, byleby tylko zarobić na jej zachcianki. Na szczęście odziedziczyła po tacie mieszkanie, więc ma gdzie mieszkać, ale stale na wszystko brakuje jej pieniędzy. Jestem też zdziwiony, jak ojciec tyle lat był w stanie wytrzymać z taką kobietą, która niewiele dawała od siebie, ale od niego ciągle czegoś wymagała.
Moja mama wciąż nigdzie nie pracuje i chyba nie zamierza nawet szukać pracy, za to ciągle do nas dzwoni i prosi o pożyczenie pieniędzy. “Pożyczenie”, chociaż ja wiem, że nigdy tych pieniędzy nie odda, bo niby z czego, skoro nie zarabia? Nie rozumiem, dlaczego do nas się zwraca o pomoc, bo po pierwsze, nie mamy obowiązku, by jej pomagać, a po drugie to nie jesteśmy z żoną jakimiś bogaczami, a w dodatku spodziewamy się dziecka, więc niebawem sami będziemy potrzebować tych pieniędzy. Mimo tego z żoną zwykle ulegamy mojej matce i dajemy jej te pieniądze, tym samym “kupując” sobie trochę spokój, ponieważ ona często nie potrafi odpuścić.
Był środek zimy, na zewnątrz była śnieżyca i w dodatku zapadała noc. Moja matka wtedy zadzwoniła płacząc do słuchawki jakby coś okropnego się stało. Poprosiła, żebym przyjechał, więc to zrobiłem mimo, że Krysia źle się czuła i wolałem być przy niej. Na miejscu wściekłem się bo okazało, że nic się nie stało, a matka tylko jak zwykle cierpiała, ale na brak pieniędzy!
Byłem po prostu zszokowany jej zachowaniem! Zostawiłem Krysię samą w domu mimo, że źle się czuła i myślałem, że matce coś się dzieje, a ona po prostu znowu chciała pożyczyć pieniądze! Wtedy z żoną postanowiliśmy, że już nie będziemy jej pomagać. Niech lamentuje i marudzi ile chce, ale od teraz musi zacząć radzić sobie sama. Właśnie dowiedziałem się, że w końcu poszła do jakiejś pracy i mam nadzieję, że nie rzuci jej z dnia na dzień, bo ja nie zamierzam jej dalej utrzymywać. To dorosła kobieta, a czasami zachowuje się jak dziecko.