Moja córka tak szybko dorastała, że aż nawet nie zauważyłem, kiedy zaczęła umawiać się z chłopakami. Niestety, jej pierwszy związek okazał się być niepowodzeniem. Potem wyjechała na studia za granicę, a kiedy z nich wróciła od razu poinformowała mnie o tym, że chce wziąć ślub…
Nie byłem z tego szczególnie zadowolony, ponieważ uważałem, że Amelia jest jeszcze młoda i na tak poważne decyzje przyjdzie jeszcze czas. Nie chciałem się sprzeciwiać jej związkowi i cierpliwie tłumaczyłem, że to bardzo poważny krok, więc może warto dać sobie jeszcze trochę czasu. Niestety, córka nie bardzo chciała mnie słuchać. Poznałem też jej wybranka – odnosił się do mnie z szacunkiem i ogólnie mogę powiedzieć, że był bardzo dobrze wychowany. W końcu odpuściłem i nie wtrącałem się już w wybory córki.
W związku z tym, że mieliśmy duży dom, po ślubie młode małżeństwo zamieszkało ze mną. Nie miałem nic przeciwko temu, abyśmy wspólnie zamieszkali, ponieważ po śmierci żony czułem się bardzo samotny.
Niebawem córka powiedziała, że spodziewają się dziecka. Niesamowicie ucieszył mnie ten fakt i wyczekiwałem już tylko wnuka. Niestety, mąż Amelii, Wiktor, bardzo mocno zmienił się w tym czasie. Przestał pomagać córce w domu, zrobił się niegrzeczny i chyba myślał, że teraz on będzie gospodarzem domu. Mój zięć tylko po pracy jadł i wylegiwał się przed telewizorem, a moja ciężarna córka była dla niego jak służąca. Kiedy akurat czuła się gorzej, to ja po pracy musiałem gotować, sprzątać i prać.
Kiedy na świat przyszedł mój wnuk Danielek, byłem wniebowzięty. Musiałem dokładać córce pieniądze, bo pensja jej męża nie starczała im na utrzymanie dziecka, a mąż Amelii nie kwapił się do tego, żeby zmienić ich sytuację materialną. W jego zachowaniu ogólnie niewiele się zmieniło i też nie bardzo miał ochotę zajmować się swoim dzieckiem. Często leżał ze wzrokiem utkwionym w ekranie telewizora i zupełnie nie zwracał uwagi na płacz syna. Nie zabierał go na spacer ani nie przewijał, mówiąc, że to babskie obowiązki. Kilkakrotnie zwracałem mu uwagę, że teraz jest ojcem i powinien inaczej się zachowywać, ale zupełnie nie reagował.
Danielek dorastał praktycznie bez ojca, bo pomimo tego, że był obok, to był nieobecny w wychowaniu syna. Pewnego dnia straciłem zupełnie cierpliwość i gdy po pracy wszedłem do salonu, zastając zięcia z pilotem w ręku, sprzątającą córkę i płaczącego wnuczka, powiedziałem:
– Weź go w końcu na ręce i pozwól Amelii odpocząć!
– Nie podała mi jeszcze kolacji, a ja głodny jestem – powiedział.
– Ale ona jest wykończona! Masz przecież ręce, zrobisz sobie sam jedzenie. Nie możesz chociaż w tym jej pomóc?! – krzyknąłem.
Wiktor obraził się i poszedł spać do swojej matki. Teraz moja córka domaga się, żebym przeprosił jej męża. Wiktor natomiast rozpowiada, że to ja wyrzuciłem go z domu, jednak ja nie mam go za co przepraszać.