– Zabiorę ojca, a Wy majątek dzielcie jak chcecie – uśmiechnął się Krzysiek

Pielęgniarz zakończył wszystkie swoje czynności i usiadł przy stole. Krzysztof nagle zaczął płakać, ponieważ niespodziewanie przypomniał sobie swoje dzieciństwo. Chociaż od tego czasu minęło już prawie 40 lat, to wspomnienia wciąż były żywe. Krzysztof postanowił, że opowie młodemu pielęgniarzowi swoją historię.
To był czerwiec. Mama trzymała małego Krzysia i opowiadała mu bajkę. Nagle zza zakrętu wyskoczył traktor, a potem chłopiec pamięta już tylko ciemność. Gdy odzyskał przytomność, mama już nie żyła. Krzysiu naiwnie otwierała jej oczy palcami i błagał, żeby się obudziła. Sąsiedzi byli świadkami tego potwornego zdarzenia.
Krzysiu potem ostatni raz pocałował matkę i chwilę później zaczął swoje nowe życie, jako sierota.

Starsi bracia ciągle go od siebie odrzucali i tak naprawdę był rozumiany tylko przez matkę, ale teraz jej nie było.

Krzysiek narodził się pomimo tego, że ojciec go nie chciał. Był on piątym dzieckiem, kolejną „gębą” do wyżywienia, dlatego ojciec namawiał matkę na aborcję. Mimo tego, że zastraszał kobietę i bił ją, aby „przekonać” do usunięcia dziecka, ta się nie ugięła i urodziła synka. Tak przyszedł na świat, kochany tylko przez matkę i prześladowana przez całą resztę.

Dwa miesiące po pogrzebie do pokoju dzieci wszedł ojciec wszedł i powiedział:
– Krzysiek, spakuj się, musimy jechać do miasta.
– Po co? – Chłopiec zapytał radośnie sądząc, że czeka go niezwykła przygoda.
Babcia dziecka w tym momencie się rozpłakała, przytuliła wnuka, a do ojca powiedziała, że jest potworem, a nie człowiekiem. Ten jednak groził i staruszce mówiąc, że jeśli mu przeszkodzi, to ją pobije. Mały Krzysio nie rozumiał, o co chodzi babci, dlatego ufnie wziął ojca za rękę, pożegnał się z braćmi, a potem pojechał z ojcem.

Ojciec zabrał Krzysia do domu dziecka. Przed wejściem do budynku poklepał go po ramieniu i powiedział:
– Cóż, tutaj się rozstajemy, musisz tutaj zostać. Wrócę niebawem.
Krzysiu krzyknął ze strachu przed nieznanym, ale ojciec nawet się nie odwrócił. Krzysiu stał długo w ciemnym korytarzu, dopóki jakaś kobieta nie wzięła go w ramiona i nie zaprowadziła do jego nowego domu. Tak dorastał wśród tych szarych, okrutnych ścian.

Ojciec czasami przyjeżdżał go odwiedzić i zabierał go do domu na parę dni, ale w sumie zawsze był niezadowolony, kiedy się widzieli. Bracia to samo, kiedy już był w domu, unikali go i nazywali „przybłędą”. Babci nie było już na świecie, więc nie było nikogo, kto by go obronił.

Na szczęście w miłości mu się poszczęściło i poznał wspaniałą kobietę, którą spotkał na kursie tańca. Kobieta nie miała problemu z tym, że Krzysiek był z domu dziecka. Szybko się pobrali i na świat przyszła dwójka ich dzieci. Obecnie obie ich córki są już dorosłe.

Minęło 40 lat i nagle bracia przypomnieli sobie o Krzyśku. Zadzwonili do niego z wiadomością, że ojciec umiera.
Następnego dnia z żoną kupili bilety i pojechali do rodzinnej wsi mężczyzny. Krzysztof przez całą drogę myślał o tym, jak bracia i ojciec zareagują, kiedy go zobaczą.

W końcu dojechali, a na progu stali bracia i lustrowali, jakim samochodem podjechał Krzysiek. Widać było, że zazdrość po prostu rozrywała ich na kawałki.
– Ojciec jest w pokoju – powiedział Łukasz, nawet się nie witając z bratem i jego żoną.
– Przepraszam synku – płakał.
Bracia przerwali ojcu, powiedzieli coś o testamencie i że Krzysiek nie ma na coś liczyć.
– Jego sobie możesz zabrać, bo nic więcej nie dostaniesz – zażartował starszy brat.
– Tak zrobię. Zabiorę ojca, a dom dzielcie na siebie, nawet się o niego pobijcie – uśmiechnął się Krzyrsztof.

Z czasem ojciec wyzdrowiał i teraz każdego dnia prosi syna o przebaczenie. Krzysiek zatrudnił pielęgniarkę, aby ojciec miał świetną opiekę. Krzysiek wizytę w swoim domu rodzinnym zapamięta chyba na zawsze.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *