Boję się, że nie mogę ufać własnym dzieciom. Nie rozumiem, kiedy one się takimi stały…

Już od kilku lat jestem na emeryturze. Z mężem przeprowadziliśmy się do prywatnego domu i życie się ustabilizowało. Dzieci dorosły i mają już własne rodziny. Cieszyłam się życiem; wreszcie po tylu latach mogłam zająć się ogrodem i sadem.

Dzieci uwielbiają być u nas w gościach. Przyjeżdżają ze swoimi rodzinami w weekendy, na wakacje i inne dni wolne. Oczywiście, każdy jest u nas mile widziany. Spędzamy razem miło czas – latem grillujemy i korzystamy ze słońca, a zimą pijemy herbatę przy kominku.

Co do ogrodu, dzieci mi nie pomagają; są przekonane, że to nie ma sensu, bo teraz wszystko można kupić w sklepie. Ale jak tylko kończę przetwory, to wtedy są gotowe pomóc. Na razie sama daję sobie radę z ogrodem, więc nic na ten temat nie mówiłam.

Jednego z takich letnich dni dobrze się bawiliśmy i zjedliśmy grillowane mięso. Potem wszyscy się rozeszli, a ja zaczęłam zmywać naczynia. Wtedy usłyszałam rozmowę z sąsiedniego pokoju. Moja córka i zięć dyskutowali na temat spadku – naszego domu. Córka powiedziała, że planuje go sprzedać, a za uzyskane pieniądze kupić mieszkanie. Zięć zgodził się z pomysłem i wspomniał nawet, że ma znajomego, który mógłby pomóc w tej sprawie.

Ta rozmowa sprawiła, że poczułam się źle. Okazuje się, że moja córka, którą starałam się dobrze wychować, czeka, aż my z jej ojcem odejdziemy z tego świata. Jak to jest możliwe? Zamiast uczciwej pracy, zdecydowała się pójść łatwiejszą drogą. Teraz zastanawiam się nad pozostawieniem domu synowi.
Boję się, że nie mogę ufać własnym dzieciom. Nie rozumiem, kiedy one się takimi stały…
Co zrobiłam źle? Wciąż mam nadzieję, że źle zrozumiałam ich rozmowę.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *