Brat mojego ojca nigdy nie doczekał się potomstwa, natomiast dorobkiem jego życia była wytworna willa pod Warszawą. Żona wuja była lokalną artystką, a pasją obojga była sztuka. Kolekcjonowali rękodzieło, białe kruki i inne cenne przedmioty, które udało im się nabyć po okazyjnych cenach. Ciocia umarła kilka lat temu, a wujkowi zaczęło pogarszać się zdrowie.
Wraz z mężem odwiedzaliśmy wujka, robiliśmy mu zakupy na cały tydzień, przy okazji sprzątaliśmy kuchnię i łazienki, a raz w miesiącu przychodziła opłacona przez nas sprzątaczka, aby zrobić generalne porządki w całym domu. Wujek zawsze chętnie nas przyjmował i był wdzięczny, że tyle mu pomagamy. Zachęcał nas nawet, żebyśmy się do niego wprowadzili, bo dom był zbyt duży na jedną osobę. Mamy własne mieszkanie w Warszawie i nie chcieliśmy z niego rezygnować. Lubimy życie w mieście, mamy blisko do pracy i przedszkola dzieci, poza tym szanujemy niezależność.
Mój brat nie miał tyle szczęścia w życiu co ja. Nie ma dobrej pracy, wraz z rodziną mieszkają w niewielkim mieszkaniu socjalnym i ledwie starcza im na życie. Nigdy nie odwiedzali wuja, ale gdy tylko powiedziałam im o jego problemach zdrowotnych, już następnego dnia się u niego zjawili i opowiadali o swojej trudnej sytuacji materialnej. Wujek, może i schorowany, ale pamięć ma dobrą, poza tym jest bardzo bezpośredni i od razu skomentował ich nagłe odwiedziny.
Przez te wszystkie lata, kiedy pomagamy wujkowi, nie przyszłoby mi do głowy, żeby prosić go o cokolwiek w ramach wdzięczności. Robię to z szacunku, nie przemawia przeze mnie materializm. Z kolei mój brat i szwagierka, gdy tylko zobaczyli nagromadzone kosztowności w domu wujka, zaświeciły im się oczy z zachwytu. Nie minęło kilka dni i jakimś sposobem zamieszkali w wilii wraz z wujem.
Okazało się, że wujaszek podczas ich pierwszej wizyty wspomniał, że proponował mi wprowadzenie się do niego, ale odmawiałam, więc moja szwagierka sprytnie przekonała go, że oni doskonale mnie zastąpią i będzie miał towarzystwo każdego dnia. Nigdy się z nią nie dogadywałam, czułam, że jest zazdrosna o mój dobry kontakt z bratem. Niestety doszło do tego, że Paweł mocno ograniczył nasze spotkania, widocznie był pod wpływem żony. Kontaktowali się tylko, kiedy chcieli pożyczyć pieniądze, ale do tej pory nie doczekałam się zwrotu żadnej pożyczki.
Przeprowadzka brata zbiegła się z czasem kiedy byłam już w szóstym miesiącu ciąży i było mi nawet na rękę, że teraz oni zajmą się wujkiem. Skupiłam się na przygotowaniu pokoiku dla kolejnego potomka i pakowaniu rzeczy do szpitala. Później cieszyliśmy się z nowego członka rodziny i tak minęło pół roku od ostatniej wizyty u wujka.
Pewnego sobotniego poranka postanowiłam pojechać do wujka przedstawić mu małego Tomka. Odwiozłam pozostałe dzieci do przedszkola i pojechałam prosto do wuja. Już na podwórku dało się słyszeć podniesiony głos mojej szwagierki:
– Ile razy ci mówiłam, że obiad dostaniesz, jak podpiszesz testament. Idź do swojego pokoju i nie zawracaj mi głowy!
– Ile razy ci mówiłam, że obiad dostaniesz, jak podpiszesz testament. Idź do swojego pokoju i nie zawracaj mi głowy!
Odczekałam kilka minut i zapukałam do drzwi. Szwagierka na różne sposoby próbowała mnie wyprosić, ale w końcu udało mi się wejść do domu. Od razu zapytałam o wujka, odpowiedziała, że źle się czuje i poszła sprawdzić czy nie śpi. Przez zamknięte drzwi usłyszałam jak mówi do niego, że ma mi nic nie przekazywać i udawać zadowolonego, to dostanie kolację.
Weszłam do wujka i zobaczyłam łzy w jego oczach. Ale nie poskarżył się ani słowem. Dałam mu dziecko do potrzymania i wyszłam do łazienki. Zerknęłam do salonu i zobaczyłam, że zniknęło większość kolekcji wujka. Byłam przerażona, postanowiłam zadzwonić do męża i poradzić się go co mam zrobić. Na szczęście zawsze mogę na niego liczyć i znalazł świetne rozwiązanie jak zakończyć cierpienie wujka. Ja miałam tylko wszystkich zagadać i grać na czas.
Wróciłam do pokoju wujka, wzięłam synka na ręce i zebrałam wszystkich w salonie. Poprosiłam szwagierkę o przygotowanie herbaty dla wszystkich, a wujowi szepnęłam na ucho, żeby się nie martwił, że wszystko załatwię. Uśmiechnął się do mnie serdecznie i podjął ze mną grę. Rozmawialiśmy, jak szczęśliwa rodzina, jednak po godzinie moja szwagierka robiła wszystko, by się mnie pozbyć. Kiedy już traciła cierpliwość rozległ się dzwonek do drzwi. To był mój mąż z odsieczą.
Poprosiłam brata, żeby otworzył, bo to na pewno mój mąż przyjechał przywitać się z wujkiem. Jego zaskoczenie było ogromne, kiedy w progu stanął również policjant. Zgłosiłam znęcanie się nad wujkiem i sprawa trafiła na miejscowy komisariat. Nie minęły dwa dni, a mój brat z rodziną wynieśli się od wujka. Jego oczywiście na ten czas zabrałam do siebie, żeby mieć pewność, że będzie jadł regularnie i nie stanie mu się żadna krzywda.
Moja szwagierka została zatrzymana za handel rzeczami wujka, a brat zdążył posiwieć w ciągu trzech miesięcy do wyjaśnienia sprawy. Okazało się, że nie miał pojęcia o przestępczych zamiarach jego żony, ale przyzwalał na przemoc psychiczną wobec wujka.
Biedny wujek był mi tak wdzięczny za pomoc, że przepisał na mnie swój cały dobytek. Wróciliśmy do regularnych odwiedzin i bardzo dobrze się dogadujemy. Zatrudniliśmy nawet gosposię, żeby wujek miał towarzystwo każdego dnia. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że musiał ponad pół roku znosić takie traktowanie przez moją szwagierkę i brata.