Kiedy zobaczyłam, co mój syn je w domu żony, zdałam sobie sprawę, że trzeba coś z tym zrobić.

Mój Krzysiek ukończył dwa kierunki studiów, a wyszedł za mąż za dziewczynę ze wsi o imieniu Renata. Spotkali się na jakiejś konferencji rolniczej. Co mogliśmy zrobić?

Pojawiła się między nimi miłość, więc nie mogliśmy próbować ich rozdzielić. Nasz Krzysiek przeprowadził się dla ukochanej na wieś. Na szczęście nie znajdowała się ona tak daleko od naszego miasta. Młodzi stwierdzili, że nie chcą robić wesela, więc tylko wzięli skromny ślub i polecieli w ramach podróży poślubnej do Grecji. Po tym jak wrócili zamieszkali na wsi, a dokładniej w domu rodzinnym Renaty. Na podwórku stoją dwa domy i w jednym mieszka Krzysiek z żoną, a w drugim rodzice Renaty. Minęły trzy lata, a Krzysio został ojcem. Zarówno ja, jak i mój mąż wciąż jeszcze pracujemy, więc nie mogliśmy za często przyjeżdżać na wieś. Na szczęście syn z synową mieli samochód i mogli nas odwiedzać w mieście. Pewnego razu jednak stwierdziliśmy, że przyjmiemy zaproszenie od naszych dzieci i rodziców synowej i pojedziemy do nich na cały weekend. Był to akurat długi, majowy weekend. Widzieliśmy, że nasz syn ma tam dobrze, Renata bardzo go kocha, a teściowie bardzo go lubią i szanują, a wnuk wyrasta na mądrego chłopca. 

Ale to, co zobaczyłam od miesiąca chodzi mi po głowie i nie jestem w stanie przestać o tym myśleć! Kiedy tam przyjechaliśmy, była akurat pora kolacji. Przyjechaliśmy oczywiście z prezentami dla wszystkich. Zostaliśmy gościnnie przyjęci i posadzeni do zastawionego stołu, a rodzice Renaty poszli po młodych. Renata postawiła na stole dużą patelnię ze smażonymi ziemniakami na smalcu, i podała chleb ze smalcem oraz piklami. Na stole były też różne sałatki i smażony kurczak. Jak dla mnie to za dużo jak na kolację. Krzysiek nigdy tak nie jadł, kiedy mieszkał w mieście. A na deser Renata przyniosła jakieś maślane ciasto.

Jak to możliwe, by po takim obfitym i tłustym posiłku wcisnąć w siebie jeszcze cokolwiek, tym bardziej deser? Następnego dnia z mężem obudziliśmy się około ósmej, a tam już nikt nie spał od dłuższego czasu, chociaż był dzień wolny. Zostaliśmy zaproszeni na śniadanie. Myślałam, że będzie jakiś chleb, szynka, warzywa i kawa, ale się pomyliłam. Gdy moja synowa przygotowywała śniadanie, obserwowałam ją i mnie zatkało. Tłuszcz na patelni, następnie mnóstwo plasterków domowej roboty kiełbasy, a na wierzchu było 12 żółtek z jajkiem. To wszystko miało być na śniadanie!

Na obiad z kolei była kwaśnica. W środku garnka z kwaśnicą był stos żeberek i myślę, że gdyby tam wsadzić łyżkę, to stałaby tak, bo po prostu ta potrawa była tak tłusta. Do tego oczywiście teściowie syna podali swojską śmietanę. Na drugie były pierogi ze skwarkami. Bardzo czekałam na niedzielny wieczór, aby móc wrócić już do domu, tak bardzo miałam dość tego jedzenia! Teraz myślę tylko o jednym – co ta wieś zrobiła z moim Krzysiem? Pewnie wnuk też będzie jadł już tylko takie tłuste jedzenie, jak widać, to u nich rodzinne. Jak im wytłumaczyć, że to złe i niezdrowe? Jak mam uratować swoje dziecko? Ma ukończone dwa kierunki, a na śniadanie je tłustą kiełbasę.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *