„Rozpoczęliśmy mały remont i już wiedzieliśmy, kiedy się przeprowadzimy. – Czy macie jakieś pieniądze? Lepiej byście nam je dali”.

Z żoną mieszkaliśmy przez kilka lat u jej rodziców. W tym domu czułem się, jakbym był na studiach i mieszkał z uciążliwymi współlokatorami, ponieważ ani przez chwilę nie można było tam pobyć w spokoju samemu. Ciągle były jakieś kłótnie, musieliśmy dzielić półki w lodówce i nie mogliśmy nigdy sprawiedliwie podzielić między sobą obowiązków domowych. W zlewie ciągle leżała sterta brudnych naczynia, a na meblach było mnóstwo kurzu.

Rano dotarcie do łazienki było nierealne. Oczywiście była tylko jedna łazienka połączona z toaletą, dlatego ciągle była do niej kolejka. Jedyny plus był taki, że na pewno nie mogłem się tutaj nudzić.

W pewnym momencie z żoną zdecydowaliśmy, że nadszedł czas, aby wziąć kredyt hipoteczny. Kupiliśmy obskurną kawalerkę, żeby tylko szybko się wyprowadzić od teściów. Rodzicom żony nie powiedzieliśmy ani słowa o swoich planach, ponieważ gdyby tylko dowiedzieli się o tym, że mamy pieniądze, to chcieliby je nam zabrać.

Rozpoczęliśmy mały remont i już wiedzieliśmy, kiedy się przeprowadzimy na swoje. Kiedy wszystko już było gotowe, zebraliśmy swoje rzeczy i przenieśliśmy się do siebie. Wtedy zaczęło się prawdziwe piekło. Rodzice męża zaczęli do nas wydzwaniać, zgłaszać swoje roszczenia i oburzać się, że nikomu o niczym nie powiedzieliśmy.

– Macie jeszcze jakieś pieniądze? Lepiej byście je nam dali, remont musimy zrobić, a Wy u nas tyle mieszkaliśmy – oburzyła się teściowa.

Byłem oszołomiony. Nie potrafiłem zrozumieć tego, dlaczego teściowie nie potrafili cieszyć się szczęściem swojej córki, a w dodatku mieli jakieś wyrzuty. Potem zaczęła do nas dzwonić dalsza rodzina żony i każdy, kto do nas dzwonił, zaczynał mówić, że jesteśmy egoistami, ponieważ porzuciliśmy starszych rodziców na pastwę losów. Niby czemu? Nie mieszkali nawet sami, bo w domu mieszkał jeszcze starszy brat żony ze swoją partnerką i oni ewidentnie nie zamierzali się nigdzie wyprowadzać.

Czyli co, powinniśmy mieszkać z teściami pod jednym dachem do starości? Mieć jeszcze dzieci i żyć z nimi w takiej ciasnocie i jeszcze pewnie biedzie? 

Teściowa jeszcze oskarżyła nas o to, że nie pomogliśmy jej spłacać kredyt, bo egoistycznie odkładaliśmy sobie pieniądze. Dlaczego miałbym oddawać jej swoje ciężko zarobione pieniądze, pracować na dwóch etatach i spłacać jej długi? Najbardziej zaskakujące było to, że była to pożyczka, którą matka żony wzięła na ślub brata. Co my mamy z tym wspólnego?

Wszyscy zaczęli nas wypytywać o to, ile jeszcze mamy pieniędzy. Krewni żądali, abyśmy pożyczyli im pewną kwotę. Czy myślą, że my mnożymy te pieniądze, czy co? A może nie wiedzą, że raty kredytu hipotecznego wcale nie są małe?

Potem rodzina żony koniecznie chciała nas odwiedzić i ciągle dopytywali: „kiedy zaprosicie nas na parapetówkę?”. Żona już nie mogła tego znieść i odpowiedziała :”Nigdy!”.

Wszyscy się na nas obrazili i dzięki temu w naszym życiu na nowo pojawił się spokój. Nikt nie dzwoni, nie zarzuca nam niczego i nie wpycha się do nas do mieszkania.

Nadal nie mogę przyzwyczaić się do tej ciszy, jest taka błoga. Kredyt hipoteczny to była nasza najlepsza decyzja.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *