Mój mąż ciągle powtarzał, że nic nie potrafię, a gdy płakałam oskarżał mnie o to, że nie myślę o dobru dziecka

Trudna sprawa… Dawno temu weszłam w związek z mężczyzną, który nie miał sumienia i po 10 latach związku musiałam się z nim rozwieść. To był dla mnie naprawdę ciężki okres. Rozwód, podział majątku i inne formalności ciągnęły się miesiącami, co tylko jeszcze bardziej pogłębiało moją frustrację.

W tym ciężkim dla siebie czasie poznałam Olgierda. Niestety, kiedy zdałam sobie sprawę, że wcale nie jest taki idealny, jak na początku myślałam okazało się, że jestem w ciąży. W poprzednim związku mimo wielu starań nie zaszłam w ciążę, dlatego teraz nawet nie myślałam o tym, aby dokonać aborcji, bo to byłoby karygodne! To był naprawdę dar losu. Przez tę całą sytuację zamieszkałam u Olgierda, który z kolei mieszkał z ojcem w ich domu rodzinnym. Niestety, było tam okropnie, bo Olgierd okazał się być przemocowcem wobec swojego starego i schorowanego ojca – bił go, zabierał mu pieniądze, wyzywał go, a nawet przeklinał. Bardzo się go wtedy bałam. Wkrótce ja także zostałam jego ofiarą.

Na szczęście miałam trochę oszczędności, dzięki czemu wyprowadziłam się od Olgierda i wynajęłam pokój, który urządziłam z myślą o dziecku. Wkrótce miałam urodzić, dlatego kiedy Olgierd znowu przyszedł, by mnie przeprosić i obiecywał, że się zmienił, to zgodziłam się na jego powrót – dla dobra dziecka. Bo też jak miałabym niby poradzić sobie sama z małym dzieckiem?

On niestety wcale się nie zmienił i było tylko gorzej. Codziennie mnie wyklinał i mówił, że obrzydliwie gotuję i źle sprzątam. Jeśli płakałam, to krzyczał, że to źle wpłynie na dziecko i mam się uspokoić. Ogólnie krytykował mnie we wszystkim. 

Kiedyś coś we mnie pękło i uderzyłam go w twarz. Nie był mi jednak dłużny i także mnie uderzył, tylko o wiele mocniej. Wtedy zdecydowałam się odejść, chociaż jeszcze nie wiedziałam, gdzie i jak sobie poradzę. Po urodzeniu dziecka przez tydzień przebywałam w szpitalu. Olgierd przez ten cały czas nie przyszedł ani razu by odwiedzić mnie czy dziecko. Kiedy wróciłam do domu, nie było już jego rzeczy. Kiedy zadzwoniłam do jego ojca, ten poinformował mnie, że zaczął spotykać się z jakąś młodą dziewczyną i teraz u niej mieszka. Ciekawe, bardzo szybko sobie wszystko na nowo poukładał. Jednak może to i lepiej. 

Jakiś czas później zamieszkałam z dzieckiem w innej dzielnicy. Było mi na początku bardzo ciężko, ale dałam sobie radę. Ojciec Olgierda pomagał mi zarówno finansowo, jak i z dzieckiem mimo, że sam jest już schorowaną osobą. Teraz wychodzę już zupełnie na prostą.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *