Mamusiu chce mieszkać z tatusiem!

– Mamusiu, ja chcę być z tatusiem. Nie kocham cię!

Takie zdanie usłyszałam od mojego 6-letniego syna. Zebrał swoje rzeczy i ulubione zabawki, obiecał, że będzie posłuszny i poprosił, żebym zaprowadziła go do ojca. Nie, to nie żart.

Jego ojciec i ja byliśmy rozwiedzeni od trzech lat. W tym czasie wydawało się, że sprawy już dawno się uspokoiły. Minął okres, kiedy kłóciliśmy się i obrzucaliśmy błotem. Wzajemne oskarżenia stawały na niczym, a wszystkie mosty zostały spalone, każdy poszedł w swoją stronę.

Mój syn jakoś lekko przyjął rozwód. Z ojczymem miał normalne relacje i kochał ojca. Odpowiednio przyjął tę zmianę i szybko się do niej dostosował. Zauważyłam nawet jakiś skok rozwojowy, więc myślałam o tym, że właśnie w tej chwili przeżywa najgłębszą traumę.

A potem powiedział, że chce wyjść z domu. Coś we mnie pękło. Nie wiedziałam jak zareagować – to było dla mnie coś niezrozumiałego. Zadzwoniłam do mojego byłego i powiedziałam mu, że mój syn chce się z nim zobaczyć. Przyszedł od razu.

Syn chciał się wyprowadzić, więc pozwoliłam mu na to, byłam pewna, że wróci już następnego dnia. Trwało to tydzień…

Wielu znajomych mówiło mi, że ten okres będzie dla mnie najgorszy. Powiedzieli, że to odbuduje moje komórki nerwowe, podniesie na duchu i da mi czas dla siebie i męża. Ale nie, płakałam przez pięć dni. A potem zadzwoniłam i poprosiłam go, żeby wrócił do domu.

Były mąż przywiózł go do domu z płaczem. Było dla mnie jasne, że syn nie chce iść dobrowolnie. Nie rozumiałam, o co w tym wszystkim chodzi. Włączyłam mu jego ulubione bajki, pozwoliłam jeść chipsy i pić colę, a on wciąż płakał. Szlochał, aż mdlał.

Całą noc myślałam o tym, że mój syn mnie nie kocha. Wyszukałam kontaktu do dobrego psychologa i zaplanowałam, że pójdziemy tam z nim. A co jeśli mój syn jest jakiś chory i nie umie kochać? W każdym razie w głowie miałam myśli, których nie chcę pamiętać.

– Synu, jak mogę ci pomóc? – Zapytałam dziś rano.

– Chcę, żebyście z tatą znów zamieszkali razem.

– Kochanie, to niemożliwe. Tata i ja bardzo cię kochamy. Ale po prostu mieszkamy oddzielnie.

– Nie rozumiem… Czy to moja wina, że nie jesteście razem?

– Nie, synu. To nie jest niczyja wina. Po prostu tata i ja jesteśmy inni. Ale kochamy Cię, mimo że mieszkamy osobno.

Mój syn przytulił się do mnie i uśmiechnął.

Czasami zdarza się, że dorosły nie potrafi rozwiązać problemu dziecka. Odpowiedzi szuka w książce, w gabinecie psychologa lub na jakiejś stronie internetowej. W takich momentach rodzice czują się jak dzieci. Zdezorientowani i bezbronni. Bo chcą mieć uniwersalną pigułkę, która rozwiązywałaby każdy problem. Ale niestety.

Czasami jest to tak proste – wystarczy porozmawiać z dzieckiem. Nie zadziała to od razu, ale zauważysz efekty. Po każdej nocy przychodzi dzień, więc i w twojej głowie będzie budzić się coś na nowo.

Bądź szczery z dzieckiem i mów o swoich uczuciach. Naucz się słuchać swojego dziecka i rozumieć, nie domyślaj się, tylko rozmawiaj. Sama nie wiedziałam, jak bardzo jest to ważne. Ale nauczył mnie tego mój 6-letni synek.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *