Rodzice zaprzepaścili kilka lat mojej ciężkiej pracy, by dopiąć swego. Nigdy im tego nie wybaczę!

Moi rodzice całe swoje życie spędzili w niewielkim miasteczku i byli z tego zadowoleni. Nie zamierzali nigdy się wyprowadzić do większego miasta. Podobało im się to, że wszyscy się tutaj znali, mieli swoich znajomych i krewnych pod ręką a drzwi od domów pozostawały zawsze otwarte. Nie wyobrażali sobie innego życia i uważali, że nigdzie indziej nie można być szczęśliwym. Ja miałam zupełnie odmienne zdanie.

Od kiedy tylko pamiętam myślałam o ucieczce z tego nudnego miejsca. Nie widziałam w nim żadnych perspektyw na rozwój czy to zawodowy, czy osobisty. Marzyłam o życiu w dużym mieście i postanowiłam dążyć uparcie do celu. Poziom szkolnictwa w naszym mieście był ledwo wystarczający, jednak udało mi się dostać na studia. Rodzice nie byli zachwyceni, że opuszczam dom i wyjeżdżam do miasta, w którym, ich zdaniem, czyhały na mnie same niebezpieczeństwa.

Wreszcie się wyrwałam! Nie znałam tam nikogo i mnie nikt nie znał. Moje szczęście nie miało końca. Zero plotek, zero informowania rodziców o moich poczynaniach. Wolność i perspektywy. Uczyłam się, pracowałam w weekendy, wynajmowałam mały pokoik, chodziłam na imprezy i byłam wreszcie zadowolona z życia.

Do rodzinnego domu zaglądałam rzadko, nie ciągnęło mnie do miejsca, z którego dopiero co udało mi się uciec. Jeździłam na tydzień wakacji i na święta.

I żebyśmy się dobrze zrozumieli. Nie mam nic przeciwko spokojnemu życiu na wsi czy w małym miasteczku. Każdy lubi coś innego. Ja się tam po prostu dusiłam. Czułam, że nic mnie tam nie czeka, że zwyczajnie tam zmarnieję. Ciągnęło mnie do nowych ludzi, ruchu, gwaru, świateł, niezależności i anonimowości oraz do możliwości rozwoju. Pracując w niepełnym wymiarze godzin nie miałam może za wiele pieniędzy na rozrywki ale i tak wiedziałam, że Kraków to miejsce, w którym chcę zostać na zawsze.

Kiedy skończyłam studia, zaczęłam się rozglądać za mieszkaniem dla siebie. Wiedziałam, że trochę potrwa zanim będzie mnie stać na jakikolwiek zakup, jednak byłam zdeterminowana, by dopiąć celu. Rodzice byli bardzo niezadowoleni z mojego postępowania. Chcieli, żebym wróciła do domu i się nimi zajęła. Uważali, że są już w takim wieku, że powinnam im pomóc. Kiedy odmówiłam nasz kontakt na jakiś czas się urwał.

Nie rozmawialiśmy przez pół roku. Byli obrażeni a ja nie miałam czasu, żeby ich odwiedzić. Znalazłam dobrze płatną pracę w dużej firmie i powoli zaczynałam się wspinać coraz wyżej. Moje poświęcenie i chęć rozwoju wkrótce zostały zauważone i szybko awansowałam. Zaczęłam odkładać pieniądze na mieszkanie.

W międzyczasie pogodziłam się z rodzicami. Wyglądało na to, że w końcu pogodzili się z moim wyborem, bo przestali robić mi wyrzuty. Minęło kilka lat od momentu, kiedy ukończyłam studia. Wreszcie zebrałam sumę, która pozwoliłaby mi zakupić wymarzone cztery kąty. Zaczęłam przeglądać oferty i w końcu znalazłam lokum idealne.

W wybranym mieszkanku podobało mi się po prostu wszystko: dwa ciepłe pokoje, niewielka kuchnia i śliczna łazienka, balkonik, świetna lokalizacja na niewielkim osiedlu, z którego miałabym blisko do pracy. Niestety właściciele nie chcieli czekać ze sprzedażą a ja zostałam akurat wysłana w delegację. Przed samym wyjazdem postanowiłam poprosić rodziców o pomoc. Ugadałam się ze sprzedającymi, że moi rodzice im zapłacą i pójdą do notariusza. Do głowy mi nie przyszło, jak bardzo będę tego żałowała.

Zadzwoniłam do rodziców kilka dni później i dostałam ich zapewnienie, że mieszkanie zostało kupione. Po powrocie do domu dowiedziałam się, że owszem, kupili za moje pieniądze mieszkanie ale nie w Krakowie, tylko w naszej rodzinnej mieścinie. I na dodatek zrobili zapis, w którym to moja matka została właścicielem!

Uważali, że zrobili świetny interes. Zamiast dwóch pokoi moje nowe mieszkanie miało pokoi trzy, czyli spokojnie mogłam zakładać rodzinę. A ponieważ właścicielem była moja mama to usłyszałam, żebym się nie martwiła, bo odziedziczę je po jej śmierci! Wyobrażacie to sobie?

Trudno wyrazić słowami moje ówczesne uczucia. Powiedzieć, że byłam załamana to zdecydowanie za mało. Uświadomiłam sobie, że przez te wszystkie lata ciężko pracowałam na próżno. Czułam się oszukana przez rodziców, którzy wykorzystali okazję, by ściągnąć mnie do siebie, nie patrząc na moje potrzeby.

Wiedziałam jedno, nigdy im nie wybaczę. Musiałam zaczynać wszystko od nowa, bo pomimo ich podstępu, nie zamierzałam wprowadzać się do nowego mieszkania. Moje rozczarowanie było bezgraniczne. Zerwałam całkowicie kontakt z rodzicami, bo uważałam, że posunęli się za daleko.

Czy Wy wybaczylibyście swoim rodzicom coś takiego?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *