Kto w takiej sytuacji jest winny, kto powinien ponieść za nią odpowiedzialność? Kto ma uczyć dzieci zasad zachowania w społeczeństwie? Wydawałoby się, że to są podstawowe normy moralne, dlaczego więc nie były przestrzegane? Kto tego powinien uczyć, szkoła czy rodzice? Czy to jest skrajność, czy ogólnie złe wychowanie młodego pokolenia? Gdzie jest „jasna”, a gdzie „ciemna” strona? Jak uważacie?
Wydarzyło się to w zwykłej państwowej szkole. Dziewczynka wyrecytowała wiersz przed całą klasą, a chłopak nagle podbiegł i zdjął jej spódnicę. Ona z kolei kopnęła go w krocze. Nauczycielka natychmiast poinformowała dyrektora i rodziców obojga dzieci. Ojciec dziewczynki był policjantem. Właśnie zdawał dokumenty po służbie, więc mógł się zjawić za godzinę. Udało się z nim skontaktować bardzo szybko.
Dyrektor powiedział mu przez telefon, że dziewczyna pobiła kolegę z klasy, że kopnęła go w krocze, a chłopak trafił do pielęgniarki. Nic więcej. Ojciec przyjechał bardzo szybko. Natychmiast pobiegł do gabinetu dyrekcji. Wszyscy już tam byli: jego córka, chłopak, nauczycielka.
– Przepraszam za moją córkę i za takie zachowanie, czeka ją długa i ostra rozmowa na ten temat. Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy, bardzo się za ciebie wstydzę. Mam dużo pracy, zatrzymaliśmy nieletniego za drobny wybryk.
Ale nauczycielka przerwała mu i zaczęła opowiadać wszystko od początku. – Wie pan co, to Igor podbiegł i ściągnął pana córce spódnicę przed całą klasą. Wtedy ona go kopnęła, a on upadł na podłogę i zaczął krzyczeć. Ojciec był po prostu wściekły, zaczął krzyczeć: – A, więc to tak wyglądało!
Jak państwo myślicie, jak ja się powinienem zachować w takiej sytuacji? Przecież ta sytuacja miała podtekst seksualny! Na skroniach dyrektora i wychowawczyni wyraźnie widać było krople potu. Nie spodziewali się takiej odpowiedzi. Dyrektor odezwał się: – Nie wyolbrzymiajmy tego, co się stało! Bądźmy rozsądni, jesteśmy dorośli, przecież to nie są przestępcy. Ojciec był agresywny, więc nauczycielka postanowiła porozmawiać z dziewczyną.
Ale to ona odezwała się pierwsza: „To niesprawiedliwe. Ośmieszył mnie przed całą klasą! Przecież stała pani z boku, co miałam wtedy zrobić? No co?
Ojciec dodał: – Jeżeli to dla państwa takie normalne, to może ja pani teraz zdejmę spódnicę, jaki problem? Będzie fajnie! Wszyscy będziemy sobie patrzeć. – Pan sobie za dużo pozwala! – Dyrektor był oburzony. – Nie rozumie pan, że nie można nikogo bić, na dodatek to dziewczynka! To nie wypada, gdzie jej maniery? – Mówił dalej ze złością, patrząc na dzieci i ich rodziców.
– No i co na to powiesz?! – Odezwał się ojciec do córki.
– Działała w obronie własnej. Nie jest niczemu winna. Gdyby ten chłopak jej nie zaatakował, to by się nie wydarzyło. A pani po prostu stała z boku!
Nie rozumiem całego tego cyrku, co tu się w ogóle dzieje?! Nie podbiegła i nie dotknęła pierwsza tego chłopca. Broniła siebie i swojej godności! Są chyba jakieś granice przyzwoitości. To jest jakiś absurd! – Ojciec dziewczynki popatrzył na wszystkich i dalej wyjaśniał tę sytuację w kategoriach moralnych i prawnych.
Mi to wystarczy, nie będę czegoś takiego tolerował! Proszę się przygotować, że już długo nie popracuje pan w szkole, kuratorium będzie zszokowane tym, co się wydarzyło. A pani syna – mężczyzna zwrócił się do matki chłopaka, – właściwie mogę zabrać na komisariat, ma się z czego tłumaczyć. A jeżeli tylko się dowiem, że coś takiego się zdarzy ponownie, nie będę się długo zastanawiał, kto ma rację, a kto nie.
Pamiętaj, nikt inny nie będzie chronił twojego dziecka poza tobą, w takim wypadku nigdy nie możesz ustąpić!