Teściowa całkowicie przestała nam pomagać, przez co widuje swoje wnuczki dość rzadko. Opiekuje się za to za pieniądze obcymi dziećmi. Pewnie widywałaby się z naszymi dziećmi częściej, gdybyśmy tylko zaproponowali jej jakąś stawkę godzinową.
Teściowa przez wiele lat pracowała jako przedszkolanka, więc potrafi mieć odpowiednie podejście do dzieci. Kiedy przeszła na emeryturę, zaczęła dorabiać jako niania, a moje dwie córki są pozostawione same sobie, bo ich babcia musi zarabiać pieniądze! Bardzo wkurza mnie to, że jakieś obce dzieci traktuje zdecydowanie lepiej niż swoje własne wnuczki.
Jestem w małżeństwie od 5 lat. Z żoną mężem żyjemy na średnim poziomie, bo ani nie jesteśmy biedni, ani bogaci. W dodatku na głowie mamy kredyt hipoteczny do spłacenia, samochód, który często wymaga napraw oraz dwójkę dzieci, które rosną, a ich potrzeby także są coraz większe. Musimy więc oboje pracować, więc zapisaliśmy dzieci do przedszkola.
Liczyłam na pomoc teściowej. Myślałam, że będzie odbierać wnuki z przedszkola i pomoże nam, kiedy któreś z dzieci się rozchoruje tak, aby żadne z nas nie musiało brać wolnego w pracy. Niestety, odmówiła nam. Powiedziała, że nie ma czasu i nie może opiekować się chorymi wnukami, bo jeszcze zaraziłaby dzieci, którymi się opiekuje jako niani.
– Jeśli dzieci, którymi się opiekuję są chore, dostaję od ich rodziców dwa razy większą stawkę godzinową – pochwaliła się nam teściowa.
Może to była wskazówka? Mam płacić teściowej za opiekę nad wnukami? Gdybym miała wystarczająco dużo pieniędzy, to także znalazłabym nianię do dzieci, ale nie mam, więc muszę sobie radzić sama!
Kiedy wysłano mnie w pierwszą delegację, poprosiłam teściową, aby zaopiekowała się córkami, ponieważ mąż ostatnio ma sporo nagodzin i nie może ot tak wyjchodzić sobie z pracy. Tym razem także mi odmówiła, ponieważ ona ma już swoje plany. Przez to musiałam błagać moją mamę, aby przyjechała z innego miasta i mi pomogła.
Jeśli ktoś zaprasza nas do siebie w odwiedziny, to zwykle musimy odmówić, bo nie mamy z kim zostawić dzieci, a z nimi nikt nas nie zaprasza.
– Myślałam, że chociaż trochę nam pomożesz – ośmieliłam się powiedzieć teściowej.
– A to co, nie pomagam? – zdziwiła się.
– Jak niby pomagasz?
– Nie żądam pomocy finansowej od syna i od Was w ogóle, tylko sama sobie radzę. Czy wiesz, jak mała jest moja emerytura? Gdybym nie pracowała, to chyba umarłabym z głodu.
Uważam, że teściowa ma obowiązek pomagać przy wnuczkach, przecież zawsze tak było. Jej jednak bardziej opłaca się opiekować dziećmi innych ludzi. Obawiam się, że wkrótce moje córki w ogóle zapomną, jak wygląda babcia i same nie będą chciały się z nią widywać.