Teść zabrał pieniądze z wesela i jeszcze chce, żeby moja żona go utrzymywała

Powiem od razu, że nie należę do tych osławionych zięciów, którzy tylko narzekają na swoich teściów, szukają pretekstu do kłótni i tak dalej. Ale od samego ślubu odczuwam nieustanną obecność mojego teścia, chociaż wcześniej powiedział mi, że w ogóle nie będzie się pojawiał w naszym domu. Jednak już w pierwszych dniach pokazał swoje prawdziwe oblicze.

Żonę poznałem w pracy. Była na stażu, a ja pracowałem już na stanowisku kierowniczym. Jest ode mnie o 6 lat młodsza. Luiza jest doskonałą specjalistką, zaraz po stażu została zatrudniona, a ja zaprosiłem ją na randkę.

Luiza nie miała już mamy, zmarła rok wcześniej na raka. Mieszkała z ojcem i dwiema młodszymi siostrami. Jedna uczyła się jeszcze w liceum, druga kończyła studia. Oczywiście, żadna z nich nie mogła jeszcze iść do pracy.

To znaczy, starsza właściwie mogła, ale nie chciała szukać pracy poza swoim zawodem. Ojciec po stracie żony bardzo się zmienił, zrobił się zupełnie bierny i niczym się nie interesował. Kiedyś utrzymywał rodzinę, ale teraz, choć jeszcze nie był taki stary i miał wystarczająco dużo siły, postanowił zrzucić wszystko na barki swojej najstarszej córki. Za rodzinę była więc odpowiedzialna Luiza.

Po roku znajomości oświadczyłem jej się. Postanowiliśmy, że nie będziemy organizowali hucznego wesela. Zaprosiliśmy tylko krewnych, wyszło 45 osób. Moi rodzice bardzo pomogli nam finansowo. Mieli oszczędności odłożone specjalnie na ten dzień, bo jestem ich jedynym synem.

Nawiasem mówiąc, potem nie prosili, żebyśmy oddawali im pieniądze z tych, które dostaliśmy od gości. Za to ojciec Luizy upomniał się o swoją dolę. Wziął pieniądze, które dali nam jego krewni i jeszcze był obrażony, że nas jego zachowanie zaskoczyło. Moi rodzice pomogli mi kupić mieszkanie. Część zapłaciłem sam, bo od jakiegoś czasu też przygotowywałem się do dorosłego życia i oszczędzałem na ten cel.

Oboje z żoną przyzwoicie zarabiamy. Zdecydowaliśmy się wziąć kredyt na samochód. Młoda rodzina potrzebuje auta. Ale kiedy teść o tym usłyszał, bardzo się rozgniewał.

Powiedział mojej żonie, że odważyła się wziąć kredyt na tak dużą sumę i w ogóle nie pomyślała o swoim starym ojcu. W tym czasie średnia córka skończyła już studia, a najmłodsza dostała się na uniwersytet. Obie mogły poszukać jakiejś pracy chociaż na część etatu. Wystarczy chcieć. Ale wszyscy pokładali nadzieje w mojej żonie, jakby była im to winna. Wydaje mi się to całkowicie nieuczciwe i niesprawiedliwe. Mamy przecież własną rodzinę.

Nawiasem mówiąc, za pieniądze z naszego wesela teść kupił telewizor i lodówkę, a my mu tego nigdy nie wypomnieliśmy. Oni jednak są tak samolubni i leniwi, że już nawet nie wiem, jak się zachować. Coś mi doradzicie?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *