Bardzo mi żal mojej mamy. Chodzi o to, że od kilku miesięcy mieszka u mojego młodszego brata Pawła razem z nim, jego żoną i synem. Mieszkanie dostali od rodziców w prezencie ślubnym. Rok temu zmarł nasz tata, a mój brat i ja zdecydowaliśmy, że jedno z nas powinno zająć się mamą.
Chętnie zabrałabym mamę do siebie, ale mój mąż i ja mieszkamy z moją teściową, którą się opiekujemy. Oprócz naszej trójki, mieszka z nami moja córka i wnuczka. Córka niedawno się rozwiodła, nie miała dokąd pójść, dlatego wszyscy mieszkamy razem. Mamy jeszcze kawalerkę, ale ją teraz wynajmujemy. Nie mamy w tej chwili możliwości, żeby zaopiekować się mamą, więc ustaliliśmy z bratem, że on ją weźmie do siebie, a później mieszkanie mamy przypadnie jemu. Takie warunki mi odpowiadają, bo kiedyś my z mężem dostaniemy dom teściowej, a nasze mieszkanie oddamy naszej córce. Dlatego uznałam taką umowę za sprawiedliwą.
Mama nie za bardzo chciała się przeprowadzać do mojego brata. Na początku nie wiedziałam, dlaczego, ale kiedy odwiedziłam Pawła i Weronikę, zrozumiałam, o co chodzi.
– Mamo, dlaczego siedzisz na naszym łóżku? – powiedziała Weronika do mamy w mojej obecności, kiedy mama weszła do ich sypialni przycupnęła na skraju łóżka. – Przecież wiesz, że tego nie lubię?!
– Przepraszam, nie wiedziałam, – mama wstała i wyszła z pokoju.
W tym momencie interweniowałam. Zapytałam, co by się takiego stało, gdyby moja mama posiedziała na skraju ich łóżka.
– Zrozum, – próbowała się usprawiedliwić Weronika – Nie chcę, żeby mój pokój pachniał starością!
Przemilczałam to, ale sama na siebie byłam o to zła. Wtedy bratowa zaprosiła mnie na herbatę do kuchni. Kiedy weszłyśmy, mama siedziała tam sobie spokojnie i jadła jogurt, który jej przyniosłam. Ale i teraz Weronika znalazła coś, do czego mogła się przyczepić.
– Mamo, przecież tyle razy ci mówiłam, że te łyżeczki są dla gości. Twoje są w tej szufladzie. Czy to naprawdę tak trudno zapamiętać?
Biedna mama wstała od stołu, umyła łyżeczkę, odłożyła ją z powrotem i poszła do swojego pokoju. Było mi jej tak bardzo żal. Zawsze traktowała żonę swojego syna z wielką matczyną miłością. To ona namówiła ojca, żeby wszystkie zaoszczędzone przez całe życie pieniądze zainwestował w mieszkanie dla Pawła i jego rodziny. To ona zawsze dawała im jedzenie, kiedy niewiele zarabiali. W końcu to ona dała im te łyżeczki, które są „dla gości”, a których synowa nie pozwala jej używać. Czy matka zasługuje na takie traktowanie? Nigdy w życiu.
Sama jestem synową i ostatnio opiekuję się moją teściową, która jest prawie w wieku mojej mamy. Dobrze wiem, że ze starszymi osobami, które do tego są chore, nie jest łatwo. Trudno im dogodzić. Ale traktuję moją teściową tak, jak chciałabym, żeby traktowano moją matkę. Przez lata nie powiedziałam jej ani jednego złego słowa, a w tych momentach, kiedy coś mi się nie podobało, powstrzymywałam się i milczałam. Starszej osobie trzeba okazać szacunek, tym bardziej jeżeli to jest matka twojego męża.
Nigdy w życiu nie wyrzuciłabym teściowej z naszego pokoju i nie zabroniłabym jej siadać na łóżku! Albo żeby pożałować łyżeczki – to jakiś nonsens! Nawet, gdyby była ze szczerego złota, to tak się nie robi.
Teraz mam wyrzuty sumienia. Ciągle się zastanawiam, czy dobrze zrobiłam, że pozwoliłam bratu i jego żonie zaopiekować się naszą mamą. Jak myślicie?