Moja żona zmarła dwadzieścia lat temu. Marysia i Asia były wtedy jeszcze bardzo małe — w ogóle nie pamiętają swojej matki. Bałem się wtedy, że nie poradzę sobie bez mojej ukochanej, ale po zebraniu sił musiałem podnieść się dla córek.
Maria mieszka teraz w innym mieście. Pracuje w dobrej firmie jako księgowa. Ma dwoje dzieci, a jej mąż jest bardzo dobrym człowiekiem. Asia również nie pozostaje w tyle – niedawno otworzyła własny salon kosmetyczny i wychowuje dwóch synów.
Lata zebrały swoje żniwo-zacząłem bardzo chorować. Starość i nic więcej. Sam już nie mogłem sobie poradzić, więc Maria postanowiła zabrać mnie do siebie. Wtedy zobaczyłem, jak żyje jej rodzina.
Maria nie dba o to, co jej rodzina je. Córka pracuje od 8 rano do 19 wieczorem. Dzieci same się sobą opiekują. Mąż jest bardzo dobry dla Marii, ale współczułem mu. Córka całkowicie straciła sumienie – ciągle krzyczy na niego i mówi, że nic nie osiągnął w życiu. Nie rozumiałem, jak żona może tak mówić do męża? Wnuki słuchają tych kłótni. Nie mogłem wtedy długo tam zostać, więc zadzwoniłem do Asi, żeby zabrała mnie do siebie.
Asia natychmiast przyjechała do Marii. W dzieciństwie ciągle się kłóciły i wtedy też się zaczęło. Obwiniałem się wtedy, że to przeze mnie rozpoczął się nowy konflikt.
Asia zabrała mnie do siebie. Mieszkała w ładnym i przestronnym mieszkaniu. Wszystko było w porządku, ale moja druga córka jest bardzo rozwiązła. Rozeszła się z mężem, ponieważ przyłapał ją na zdradzie.
Pewnego wieczoru usłyszałem hałas. Kiedy wyszedłem z pokoju, zobaczyłem, że córka przyprowadziła kolejnego chłopaka. Poczułem się bardzo nieswojo, więc wróciłem do swojego pokoju.
Na stole stał portret mojej żony Katarzyny. Potem zrobiło mi się bardzo smutno. Wziąłem zdjęcie do ręki.
Moja Kasiu, nie poradziłem sobie z córkami. Stały się złymi kobietami. W ogóle nie są takie jak ty, moja ukochana. Byłaś najlepszą żoną. Szanowałaś mnie i kochałaś całym sercem, jak mi przykro, że cię zabrakło-płakałem, patrząc na portret zmarłej kobiety… Często tak z nią rozmawiam…